Na szczęście w mieście tym można podążać śladami Gaudiego; Casa Batlló, Casa Mila, Park Güell, katedra Sagrada Familia. Niezależnie od tego gotycka dzielnica Barri Gotic z katedrą św. Eulalii oraz kościół Santa Maria del Mar w średniowiecznej dzielnicy La Ribera, spacer po Rambli i odwiedziny w Muzeum Picassa. Wszystko to przeszło eleganckie towarzystwo łódzkiego Grand Touru zakochane (zwłaszcza panie!) w polskim przewodniku; młodym, przystojnym, złotoustym i wszystkowiedzącym Sebastianie Mączce rodem z Nowego Sącza.
Ale głównym powodem odwiedzenia Barcelony było zobaczenie i usłyszenie Piotra Beczały, którego dwa recitale zapowiedział Gran Teatre del Liceu z udziałem amerykańskiej sopranistki Sondry Radvanovsky. Podziwu godny entuzjazm podczas obu wykonań zaprezentowała hiszpańska i na poły międzynarodowa publiczność, oklaskując, wiwatując, wykrzykując i entuzjazmując się obiema gwiazdami nawet wtedy, gdy na bis Piotr Beczała zaśpiewał nieznaną pieśń Pamiętam ciche, jasne złote dnie nieznanego tu kompozytora Mieczysława Karłowicza.
Subskrybuj