Chmury burzowe nad wyborami. Biden zadaje sobie samobójcze ciosy

Politycy i stratedzy polityczni mają bezsenne noce. Republikanów prześladuje horror, że ich prezydencki kandydat lada tydzień przeobrazi się w skazanego kryminalistę. Tymczasem koszmar trapiący demokratów się nasila i nie wiadomo, jak mu zapobiec. 

Fot. Pixabay

Do pułapu paniki wywindowały go wyniki nowych sondaży: New York Times/Siena College oraz trzech innych. Trump wyraźnie prowadzi w pięciu stanach kluczowych dla rezultatu wyborów: w Pensylwanii, Arizonie, Michigan, Georgii i Nevadzie. Biden ma przewagę tylko w Wisconsin. I nie wiadomo, co zrobić, żeby to zmienić. Republikanie nagłaśniają wizerunek prezydenta przestępcy, posyłając protrumpowskich członków Kongresu na jego nowojorski proces. Po każdym dniu rozprawy stoją przed sądem i karnie recytują ten sam komunikat: „Trump jest niewinny, zarzuty wyssane z palca, oskarżenia sprokurowano z rozkazu Bidena, to nic innego jak zakłócanie kampanii wyborczej”. Tymczasem demokraci z nerwów obgryźli paznokcie i są w trakcie wyrywania włosów z głowy. Bo gospodarka ma się świetnie, bezrobocie rekordowo niskie, inflacja podduszona do 3,5 proc. Wyborcy widzą to wszystko i nie wiadomo, jak ich przekonać. Ceny wysokie! – narzekają – a Biden stary! Na ceny (chodzi szczególnie o żywność i paliwo) prezydent USA ma nikły wpływ, szczególnie gdy Izba Reprezentantów jest pod kontrolą wrogich republikanów. Oczywiście Biden mógłby donośniej mówić, że korporacje – choć już mają rekordowe zyski – celowo zawyżają ceny, żeby go utrącić, bo zapowiedział podniesienie im podatków. Lecz prezydent obawia się, że wtedy jeszcze bardziej wzrosną kampanijne dotacje koncernów i multimilionerów dla Trumpa. W kwietniu po raz pierwszy od dawna dostał on więcej pieniędzy niż Biden. 

Eliksir młodości dla Bidena

Cudownego eliksiru młodości jak nie było, tak nie ma, więc zredukowanie 81 lat prezydenta jest zadaniem jeszcze bardziej beznadziejnym. Chociaż nie do końca. Wieku kandydata nie sposób zmienić, lecz jego samego… teoretycznie można. David Ignatius, komentator „Washington Post”, już osiem miesięcy temu wezwał Bidena do rezygnacji z reelekcji. Pomysł spotkał się z potępieniem demokratów, lecz teraz, w obliczu dominacji Trumpa, powrócił. „Czemu nie przejdzie pan do historii jako człowiek, który dwukrotnie pobił Trumpa i ocalił kraj?” – pyta Bidena dr Jeremy Mayer, politolog z Uniwersytetu George’a Masona. – „Za pierwszym razem pokonał go pan, startując w 2020 roku, a za drugim, ustępując miejsca komuś innemu”. Mayer przekonuje, że jest kilku młodszych i prężnych demokratów, którzy załatwią zramolałego kryminalistę Trumpa w krótkich abcugach. To gubernator Pensylwanii Josh Shapiro, gubernatorka Michigan Gretchen Whitmer, senatorka Amy Klobushar i senator Cory Booker. Mayer nie wspomina o fotogenicznym i energicznym gubernatorze Kalifornii Gavinie Newsonie ani o legendarnej żonie byłego lidera Michelle Obamie, która unicestwiłaby Trumpa jak Truman Hiroszimę. Wiceprezydent Kamala Harris nie ma szans – jej notowania są jeszcze gorsze niż Bidena. Zresztą republikanie są mistrzami w zohydzaniu polityczek – ćwiczyli to latami na Hillary Clinton. 

Liderzy demokratów trzymają się wciąż twierdzenia, że sondaże pół roku przed wyborami są bezwartościowe. Nie mogą jednak nie dostrzegać, że Biden zadaje sobie samobójcze ciosy. Nieustającym poparciem dla Netanjahu i eksterminacji Palestyńczyków przez Izrael pozbawił się poparcia większości młodych, wielu Latynosów i Afroamerykanów oraz wszystkich wyborców arabskiego pochodzenia. Szansą Bidena jest skazanie Trumpa. 51 proc. wyborców twierdzi, że w takim wypadku nie powinien powracać do Białego Domu. 

W ciągu pół roku wiele się może przytrafić obydwu kandydatom. Wpadki, awarie zdrowotne… skazania. Czarne chmury burzy, która za sześć miesięcy nadejdzie, widać już wyraźnie na horyzoncie. 

2024-05-27

STOL