Może zresztą udałoby się trochę lepiej, ale niedźwiedzią przysługę wyświadczył swojemu 68-letniemu sojusznikowi z Mińska 70-letni gospodarz Kremla, który w trybie pilnym wezwał go na obchody Dnia Zwycięstwa do Moskwy. Czy dla zapewnienia frekwencji na trybunie honorowej, czy też aby utrudnił swoją obecnością potencjalny atak ukraińskich dronów na plac Czerwony? Zdania są podzielone. Jeśli jednak Łukaszenka 9 maja miał być żywą tarczą, to był tarczą ledwo żywą…
Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.
Już od
22,00 zł/mies
Subskrybuj