Tych, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z państwem, jest dziesięć tysięcy, a może więcej. „Wolni i autonomiczni” umieszczają na swoich posesjach zakupione w Internecie tabliczki z ostrzeżeniem, że to „teren ambasady”. Twierdzą, że przysługuje im immunitet, a czasem okazują fałszywe paszporty dyplomatyczne. Żyją przeciwko instytucjom, wysyłając do urzędu skarbowego, sądu i króla pisma z żądaniem usunięcia ich z rejestrów państwowych. Przedstawiciel Wilhelma-Aleksandra podał do wiadomości, że jego biuro otrzymuje w tej sprawie około osiemdziesięciu pism rocznie – co jest ułamkiem, liczonej na tysiące listów, korespondencji nadchodzącej do pozostałych organów – które zwracane są do nadawcy z adnotacją, że adresat nie jest w stanie nic dla nich zrobić
Subskrybuj