Muzyczna solidarność podwórkowa
W rozmowie z Beatą Nowicką opowiada o swoim życiu muzycznym, przyznając się do pesymistycznego spojrzenia na świat, ale podkreślając intensywność swojego życia, związaną z ludźmi, wydarzeniami i miejscami.
Młynarski zaczynał od słuchania różnych gatunków muzycznych, zainspirowany przede wszystkim przez The Doors, Rolling Stones, a później Dead Kennedys. Jego początki muzyczne były instynktowne, zaczynając od perkusji, choć również uczył się grać na fortepianie i gitarze. Twierdzi, że muzyka była dla niego czymś naturalnym i niekoniecznie planowanym.
Wspomina również swoje młodzieńcze lata na Starym Mokotowie w latach 80., gdzie istniała swoista solidarność podwórkowa. Przyjaźnił się z chłopakami z różnych zespołów muzycznych i spędzał czas na spotkaniach w klubie „Masoneria”. Zdradza, że samotność związana z długimi godzinami spędzonymi nad instrumentem była dla niego obszarem komfortu i bezpieczeństwa.
Samotność wyczuwalna w muzyce
Młynarski przyznaje, że w jego twórczości można wyczuć wewnętrzną samotność, a „akademia podwórkowa” nauczyła go życiowej otwartości i obserwacji różnych sfer społecznych. Mówi o tym, jak przeszłością były dla niego wycieczki na bazar na Skrze, gdzie obserwował życie młodzieży i zetknął się z różnymi aspektami normalnego życia.
Jan Emil Młynarski opowiada też o swoim dzieciństwie oraz domu rodzinnym, gdzie choć rodzice funkcjonowali w artystycznym środowisku, nie było obfitości towarzyskiej. W latach 80. jako 10-latek był świadkiem kosmicznych zmian społecznych po roku 1989, a pięć lat później Warszawę ogarnęła plaga narkotyków. Opisuje, jak niektórzy jego rówieśnicy znikali w świecie uzależnień.
Muzyka okazała się ratunkiem dla Młynarskiego, który po maturze skoncentrował się na niej, nie uczęszczając na studia. Mógł oddać się muzyce, chroniąc się przed negatywnymi wpływami otaczającego świata. Opowiada o tym, że jego córki są świadome, co robi, jednak niekoniecznie muszą podziwiać ojca tak, jak on sam dojrzał do geniuszu swojego ojca, Wojciecha Młynarskiego, dopiero po osiągnięciu dorosłości.
Czym jest szczęście?
Artysta przyznaje, że definicja szczęścia jest trudna, ale dla niego to moment, w którym czuje spokój i wdzięczność, a szczęśliwy człowiek jest pogodzony z życiem.
Na pytanie o samotność, stwierdza, że do pewnego stopnia jej potrzebuje, lecz jednocześnie nie potrafiłby funkcjonować sam na dłuższą metę. Dodał, że druga osoba nie jest niezbędna do szczęścia, a dywagacje na temat bycia dwiema połówkami jabłka uważa za mistyczną filozofię.
Jego życiową filozofią jest natomiast akceptacja samotności, gdyż człowiek rodzi się i umiera w niej.