Prawdą jest, że Japończycy lubią zwracać uwagę na prozdrowotne cechy produktów. Chętnie jedzą w ramach deseru lekkie i mało słodkie galaretki, łatwo przychodzi im konsumpcja pełnych kolagenu chrząstek lub bogatych w witaminę A tłustych kawałków mięsa czy zawierającego dużo błonnika, ale pozbawionego smaku konnyaku. Kiedy jednak w jednej z restauracji w ramach projektu, którym się zajmowałam, staraliśmy się propagować nowoczesny, zdrowy sposób jedzenia w Japonii i do potraw dodawałam ziarna czy kasze, nie zawsze przypadało to do gustu klientom. Tłumaczono mi, że Japończycy nie są gotowi na taką „rewolucję”. Ziarna smakowały im jak siano i kojarzyły się z jedzeniem biedoty. Co z tego, że są zdrowe, skoro przyjemność z jedzenia jest średnia.
Subskrybuj