R E K L A M A
R E K L A M A

Na podsłuchu. Kolejne osoby inwigilowane Pegasusem

Carine Kanimba, Anne Rwigara i Katarzyna Tusk-Cudna – trzy kobiety z różnych kontynentów, które łączy jedno: wszystkie stały się ofiarami inwigilacji systemem Pegasus tylko dlatego, że były spokrewnione z ważnymi politykami. Dwie pierwsze pochodzą z Rwandy, a trzecia z Polski. Jak widać, czasem afrykańska i polska rzeczywistość wcale tak bardzo się nie różnią.

Fot. Wikimedia

W minioną środę media poinformowały, że Katarzyna Tusk-Cudna, córka premiera Donalda Tuska, uzyskała status pokrzywdzonej w śledztwie dotyczącym nielegalnego użycia oprogramowania szpiegowskiego Pegasus. Według ustaleń prokuratury sprawa może być powiązana z inwigilacją posła KO Romana Giertycha, który przed wyborami w 2023 roku reprezentował rodzinę Tusków jako adwokat.

Sprawę natychmiast skomentował sam premier: Okazuje się, że PiS podsłuchiwał przy pomocy Pegasusa moją żonę i córkę. Wnuczki i wnuków też, podpalaczu z Żoliborza? – czytamy na portalu X.

Z licznych wypowiedzi medialnych wiemy, że co jak co, ale rodzina jest dla Donalda Tuska święta. Na premierze większego wrażenia nie robią kalumnie wylewane w kierunku jego i jego współpracowników. Co innego, gdy chodzi o najbliższych. Jak donosił niedawno Onet, jednym z ważniejszych dla Tuska emocjonalnie momentów w ostatnich latach było, gdy wnuk spytał go, czy to prawda, że jest Niemcem? To zdecydowało, że Tusk pozwał „Gazetę Polską” za oszczerstwa. Nic więc dziwnego, że i tym razem szef rządu nie odpuszcza.

To on miał interesować się podsłuchanymi rozmowami moich najbliższych. Zaufany prokurator PiS Bogdan Święczkowski w nagrodę został prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Możliwe tylko w państwie Kaczyńskiego i Dudy – pisał premier.

Święczkowski szybko odpowiedział: – Przypisywanie mi zainteresowania podsłuchiwaniem rodziny jest perfidnym kłamstwem i cynicznym graniem na emocjach. Oprócz tego, że obraża mnie, jest uwłaczające dla instrumentalnie potraktowanej rodziny Donalda Tuska, której z tego powodu współczuję.

– Informacje o podsłuchach u najbliższej rodziny Donalda Tuska dewastują narrację PiS o tym, że Pegasus służył do walki z przestępcami. Nie, to było narzędzie systemowej walki z opozycją. Stosowanej bez żadnych hamulców – podsumował Marcin Kierwiński.

W podobnym tonie wypowiadał się na falach radiowej Trójki sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”: – To też pokazuje, że ten system podsłuchiwania nie był skierowany przeciwko jakimś groźnym terrorystom, tylko był skierowany przeciwko osobom, które były z drugiej strony sceny politycznej, przeciwko rodzinom tych osób, sędziom, adwokatom, prokuratorom – podkreślił.

– Jeden dzień wystarczył, by pisowska linia w sprawie Pegasusa runęła w gruzach. Inwigilowali również żonę i córkę premiera Tuska. Brutalna, bezduszna, poza prawem i wszelkimi granicami moralnymi inwigilacja rodzin ich przeciwników politycznych. Najpierw pod sąd, później do więzień, a następnie na śmietnik historii – dodał europoseł Krzysztof Brejza. W wypadku tego polityka ostry ton wypowiedzi nie powinien dziwić, ponieważ rodzina Brejzów także była podsłuchiwana przez służby za czasów PiS.

Jeszcze mocniej uderzył minister sprawiedliwości Waldemar Żurek: – Tak działała Stasi w NRD, Polska za PiS to było „państwo na podsłuchu”. Straszne – słyszymy.

Co na to politycy PiS?

– Bzdury – skomentował zdawkowo prezes Jarosław Kaczyński ścigany po sejmowych korytarzach przez reporterów TVN. Ale Zbigniew Ziobro udzielił już bardziej wyczerpującej wypowiedzi:

– To, że Tusk znowu ordynarnie kłamie, już nikogo nie dziwi. Nikt nie zakładał podsłuchów jego żonie ani córce. Ale to, że Tusk wciągał żonę i córkę w kontakty z aferzystą Giertychem, którego służby namierzały Pegasusem, każąc im do niego dzwonić – to już zupełnie inna sprawa. Dziś może tylko kłamać i wykorzystywać przejętą siłą prokuraturę do zemsty na tych, którzy dali polskim służbom skuteczne narzędzie walki z przestępcami. Próbuje też robić z własnych wyborców idiotów, wmawiając im, że zakładano podsłuchy jego rodzinie i że Pegasus to zło – choć właśnie dzięki niemu rozbito mafie i udaremniono zamachy, a narzędzie to stosowały też Francja, Hiszpania i Holandia – podkreślił Ziobro we wpisie.

W podobnym tonie wypowiadał się pozujący na intelektualistę Jan Rokita: – Jak dzwonisz do szefa mafii pruszkowskiej czy jakiejś innej, to nie dziw się, że cię podsłuchują wtedy, to naturalne zupełnie.

Panowie pomijają jednak fakt, że nawet jeśli Katarzyna Tusk została podsłuchana tylko dlatego, że podsłuch był założony Romanowi Giertychowi, to została w ten sposób naruszona tajemnica adwokacka. Ten fakt nie pojawił się w ani jednej wypowiedzi polityków PiS. Mówił o tym Przemysław Nowak z Prokuratury Krajowej:

Z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby bezpośrednio wobec Katarzyny Tusk-Cudnej stosowano oprogramowanie Pegasus. Z materiału dowodowego wynika natomiast podejrzenie, że materiały zawierające tajemnicę adwokacką, dotyczące wskazanego świadka, mogły być w sposób bezprawny przekazywane i kopiowane, a tym samym naruszone zostało jej prawo do zachowania w tajemnicy informacji dotyczących kontaktów z adwokatem. Wobec powyższego świadek ma w niniejszym postępowaniu status pokrzywdzonego – przekazał podczas konferencji prasowej.

W najnowszej historii politycznej Polski znam tylko jeden przykład, gdzie żona polityka była – użyjmy tego terminu – inwigilowana. Jest to pani Roma Wąsik, czyli żona Macieja Wąsika. Trzy dni po katastrofie smoleńskiej, o czym informował szeroko kilka lat temu Maciej Wąsik, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, czyli za pierwszego Tuska, trzy dni po katastrofie smoleńskiej, Roma Wąsik, żona polityka, miała założony podsłuch – mówił na antenie Radia Maryja doradca prezydenta Nawrockiego Błażej Poboży.

– Oni dyszą, jak słyszą czyjeś podsłuchy, oni kochają podsłuchiwać ludzi, zastanawiać się jak wygląda życie prywatne i prywatne rozmowy najważniejszych polityków – mówił w Onet Rano Bartosz Arłukowicz.

Znamienne, że w ostatnich latach afery podsłuchowe działają w Polsce tylko w jedną stronę. Teoretycznie, mając w garści służby specjalne, rząd mógłby teraz nagrywać polityków PiS na potęgę, a jednak nic takiego do tej pory nie miało miejsca. Śmiem twierdzić, że to nie dlatego, że politycy PiS są krystaliczni. Raczej dlatego, że takie podsłuchy byłyby po prostu wysoce nielegalne i godziłyby w wartości demokratyczne. 

2025-10-27

Jan Rojewski