– Podjeżdża tym czerwonym autem pod Żabkę i wchodzi do sklepu, w którym odbiera paczkę – mówi Jadwiga Karpińska. Kiedy wychodzi na balkon z papierosem, widzi całą ulicę. – Na zewnątrz przy aucie, pan patrzy, stoi już kupiec. Za każdym razem jest tak samo, więc to musi być dealer. Spisałam numery rejestracyjne, dam policji, niech sprawdzą.
Rodzinna tragedia dobiegającej do emerytury pani Jadwigi stała się przełomem w walce z handlem opioidami w Polsce. Jej dorosły syn przez wiele lat walczył z nałogiem i wydawało się, że wygrał. Wyjechał z narzeczoną do Anglii, pracował, para spodziewała się dziecka. Rodzinny Żuromin, niewielkie miasto na północy woj. mazowieckiego, Paweł z Moniką odwiedzili w lutym zeszłego roku tylko na parę dni – przyjechali na pogrzeb cioci. 36-latek do domu w Anglii już nie wrócił, bo na ulicy spotkał „Ducha”, znanego w mieście dealera opioidów, w tym najgroźniejszego z nich – fentanylu. Ciało syna pani Jadwigi znaleziono w jednej z piwnic na osiedlu czteropiętrowych bloków, tradycyjnym miejscu zażywania narkotyków przez żurominian.
Subskrybuj