Gdyby zapytać zwykłego odbiorcę mediów, co ceni w mediach, to sądzę, że odpowiedziałby: prawdę, profesjonalizm, różnorodność i zaspokajanie potrzeb odbiorcy. Ale czy na pewno? To moje przypuszczenia, bo badań na ten temat nie znalazłem. Kilka lat temu Paweł Wieczorek z Uniwersytetu SWPS opublikował artykuł, w którym zauważył, że jest coraz mniejsze zainteresowanie odbiorców jakościowymi materiałami dziennikarskimi, a media muszą walczyć o utrzymanie się na rynku, więc tabloidyzują treści. Z roku na rok przybywa informacji uproszczonych, ciekawostek. Jeśli ta obserwacja była trafna w 2016 r., to tym bardziej słuszna jest dziś. Szczególnie nie brakuje informacji niedokładnych, niestarannie opracowanych, podanych szybko ze względu na sensacyjną zawartość, a niesprawdzonych merytorycznie, często po prostu fałszywych. Na 100 newsów mniej więcej 80 to informacje negatywne, bo nadawcy uważają, że tylko takie mają szanse zainteresować odbiorców. I takie przeważają również w mediach społecznościowych, na platformie X (dawniej Twitter), gdzie hula hejt, chamstwo i wzajemne obrażanie. Liczy się bardziej to, kto komuś bardziej „dowali”, niż merytoryczna dyskusja, nie mówiąc o debacie, bo na taką w mediach społecznościowych szans nie ma. Pozostają media tradycyjne. W nich wciąż tli się nadzieja. Ale czy młode pokolenie to rozumie? Czy młodzi odbiorcy mediów czytają prasę, oglądają tradycyjną telewizję, słuchają radia? Z moich wieloletnich obserwacji na uniwersytetach wynika, że po okresie nagłego spadku zainteresowania mediami tradycyjnymi wśród studentów ten trend został zatrzymany. Jednak w kontekście wymierania pokolenia, które wyrosło na prasie, radiu i telewizji, wydaje się, że los tradycyjnych mediów jest przesądzony.
Do nowego i uproszczonego spojrzenia na świat nowych mediów przyczynili się politycy. Jeśli wystarczyło kiedyś zaćwierkać na Twitterze, a dziś wystarczy pleść androny na X, by zdobyć rzesze zwolenników i wygrać wybory, to po co się wysilać i przedstawiać jakieś programy, w które i tak wierzy coraz mniej wyborców nabijanych w butelkę przez kolejne rządy. Jeśli rolę rzecznika prasowego rządu pełni konto Donalda Tuska na Bluesky, a Donald Trump za pomocą konta na X będzie rządził w USA, to znaczy, że mamy do czynienia ze zmianą fundamentalną. Nawet Jarosław Kaczyński założył konto na X i nie jest ważne, kto je prowadzi, bo mógłby to robić jego własny kot, gdyby tylko potrafił obsługiwać klawiaturę. Ważne, że JK jest tam, w mediach społecznościowych, bo tylko one świadczą dziś, że polityk jeszcze żyje.
Gwoździem do trumny mediów tradycyjnych może być sztuczna inteligencja. Na razie dziennikarze i właściciele mediów się cieszą. Bo z niej korzystają (np. AI przygotuje, opracuje i napisze artykuł, podpowie, jak zwiększyć zyski, stworzy algorytm pozwalający łowić w sieci odbiorców itd.) i czerpią z jej pracy zyski finansowe, ale już wkrótce może okazać się, że dziennikarze w większości redakcji będą zbędni, a i wiele redakcji wypadnie z rynku, bo nie będzie ich stać na droższe i wydajniejsze technologie.
Jaki jest morał z tej bajki? Ano taki, żebyśmy się cieszyli, że jeszcze w tym roku media tradycyjne pozostaną na rynku, by zapewnić wszystkim profesjonalne i jakościowe treści. I że w sumie to od każdego z nas – czytelnika, słuchacza czy widza – nadal zależy ich przyszłość.