R E K L A M A
R E K L A M A

Kosmita z gitarą. Muzyczny samouk Ace Frehley

„Nigdy nie traktowałem KISS zbyt na serio” – mówił były gitarzysta grupy Ace Frehley. – „Dla mnie gra w tym zespole była niczym jazda górską kolejką. Świetnie się bawiłem w kostiumie superbohatera, otoczony pięknymi kobietami”.

Fot. Wikimedia

Z ziemskich estrad do rockowej orkiestry w niebie odchodzą muzycy nie tylko z powodu zaawansowanego wieku. Ace (prawdziwe imiona Paul Daniel) Frehley wprawdzie trafił tam, kiedy był już niemłody, bo w wieku 74 lat, ale powodem śmierci nie była starość, lecz niefortunny upadek w domowym studiu nagraniowym. Wylew krwi do mózgu spowodował komplikacje, których nie udało się wyleczyć. Artysta zmarł 16 października 2025 roku.

Jego grupę rozsławiła nie tylko muzyka. Również sposób jej prezentowania był niecodzienny. Niemal każdemu utworowi na estradzie towarzyszyły gejzery ognia, wybuchy petard oraz inne efekty pirotechniczne.

„Chcieliśmy stworzyć zespół, który przełamie wszelkie reguły” – mówił Gene Simmons, wokalista i basista KISS, jeden z dwóch muzyków, którzy w 1972 roku zainicjowali kompletowanie składu. Drugim był Paul Stanley. On i Simmons początkowo nie przepadali za sobą. „Gene uważał, że jedynymi kompozytorami na świecie są Lennon, McCartney i on” – żartował Stanley. – „Musiałem wyprowadzić go z błędu”. Mimo początkowych nieporozumień postanowili razem tworzyć i grać. Dołączył do nich Peter Criss (perkusja). „Zorganizowaliśmy pierwsze próby i zaczęliśmy razem komponować” – wspomina Stanley. – „W efekcie powstały prawie wszystkie piosenki, które trafiły na pierwszy album KISS”.

Żeby przenieść muzyczne pomysły na płytę, a później zaprezentować je koncertowej publiczności w hardrockowym stylu, niezbędny był utalentowany gitarzysta prowadzący. Muzycy zamieścili ogłoszenie w gazecie „Village Voice” i odpowiedział na nie Ace Frehley.

„Na przesłuchanie zawiozła mnie moja matka” – wspominał czwarty członek pierwszego składu KISS, który uchodził za najlepszego gitarzystę z grona tych, którzy przewinęli się przez zespół. W wywiadach podkreślał, że nikt go nie uczył gry i że nie studiował teorii muzyki. „Jestem oryginałem, bo nie znam nut, a należę do najpopularniejszych gitarzystów na świecie”.

Pirotechniczną choreografią i estradową maskaradą zainspirował muzyków Alice Cooper, znany ze scenicznego makijażu i ubarwionych teatralnymi rekwizytami widowisk. Po obejrzeniu jego występu w Madison Square Garden członkowie KISS uznali, że pójdą w jego ślady. „Koncert Coopera nas zahipnotyzował” – wspominał Frehley.

Oprócz malowania twarzy i noszenia wymyślonych przez siebie kostiumów każdy członek KISS obrał odpowiedni do swojego charakteru pseudonim. Simmons, lubiący popisywać się przed widzami, nazwał się Demonem (The Demon). Muzyk znany jest z długiego języka, który ochoczo wystawiał na scenie i merdał jego czubkiem lub lizał nim gryf gitary. Nierzadko także pluł ogniem. Zdarzyło się, że przez przypadek połknął naftę, którą miał w ustach, co spowodowało, że po koncercie wylądował w szpitalu. Mimo to nie zarzucił ognistego oddechu. Stanley od początku chciał być gwiazdą i stąd jego pseudonim The Starchild, czyli Gwiezdne Dziecko. Crissowi przypadło w udziale przezwisko Człowiek Kot (The Catman), natomiast Frehley został Kosmitą (The Starman).

Jeden z pierwszych występów KISS miał miejsce 13 lipca 1973 roku w tanim nowojorskim hotelu The Diplomat, pełnym prostytutek, narkomanów i ludzi potrzebujących pokoju na godziny. „Zaskoczyli mnie” – wspominał producent muzyczny Eddie Kramer, który oglądał koncert. – „Nie grali najlepiej, ale było w ich muzyce coś trudnego do opisania. Piosenki były przepełnione surową energią”. Pierwszym, który zaproponował im kontrakt płytowy, był Neil Bogart, założyciel wytwórni fonograficznej Casablanca Records. Z każdym kolejnym albumem popularność grupy rosła.

W połowie lat 70. mówiło się głównie o serialu „Aniołki Charliego” i o KISS. „Wow! Jesteśmy Beatlesami” – zachwycał się Stanley. „Staliśmy się popularni ponad moje wyobrażenie”.

W 1978 roku każdy z członków KISS nagrał album solowy. Longplay Frehleya okazał się najpopularniejszy.

Gitarzysta był członkiem KISS do 1981 roku, kiedy wydali płytę „Music From the Elder”. Mniej rockową od poprzednich, z baśniowymi tekstami i orkiestrą. „Granie rock and rolla powinno być zabawą” – uzasadniał Frehley przyczyny odejścia. – „Kiedy praca z KISS przestała mnie cieszyć, zrezygnowałem. Oni planowali kolejne tournée, a ja wolałem jeździć moimi sportowymi samochodami, spędzać czas z przyjaciółmi i cieszyć się statusem gwiazdy”.

Gitarzysta wrócił jednak do grupy w 1996 roku, żeby nagrać kilka utworów, które ukazały się na longplayu „Psycho Circus” (1998) i odbyć trasę. Po jej zakończeniu ponownie pożegnał się z KISS.

Od 1982 roku liderował zespołowi Frehley’s Comet, z którym zarejestrował 2 albumy, a później działał jako solista współpracujący z różnymi muzykami, także byłymi partnerami z KISS. W utworze „Without You I’m Nothing” na longplayu „Spaceman” (2018) gra na basie Gene Simmons, a na „Origins Vol. 1” (2016) śpiewa Paul Stanley.

Pod własnym nazwiskiem Frehley wydał 8 albumów. Ostatni, zatytułowany „10.000 Volts”, ukazał się w 2024 roku. „Codziennie budzę się z paroma nowymi pomysłami na piosenki” – mówił Frehley w jednym z wywiadów, gdy rozpoczynał budowę studia w domowej piwnicy.

W 1976 roku, kiedy jeszcze grał z KISS, przeżył wyglądający groźnie wypadek podczas koncertu w Lakeland na Florydzie. Spadł z podestu po tym, jak został porażony prądem, kiedy złapał za nieuziemioną metalową poręcz. To przerażające zdarzenie zainspirowało go do napisania piosenki „Shock Me” („Zszokuj mnie” lub „Poraź mnie”), pierwszej z repertuaru KISS, w której był wiodącym wokalistą.

Skutki tegorocznego upadku, tym razem w domowym studiu, okazały się śmiertelne. Przed wylewem Frehley pracował nad kolejnym albumem z cyklu „Origins”, w którego ramach nagrywał kompozycje innych autorów. Krążek „Origins Vol. 2” wydał w 2020 roku. Jeśli zdążył przed śmiercią zarejestrować piosenki na „Origins Vol. 3”, to niewykluczone, że płytę usłyszymy. 

2025-11-02

Grzegorz Walenda