Dokument dotyczy zdrowotnych skutków europejskich polityk migracyjnych i działań stosowanych wobec migrantów i migrantek przez służby. Osoby przemieszczające się w poszukiwaniu bezpieczeństwa i ochrony, w tym tysiące pacjentów Lekarzy bez Granic, spotykają się z charakterystycznymi, narastającymi formami opresji, których celem jest uwięzienie, powstrzymywanie, pozbawianie wolności i odbieranie bezpieczeństwa socjalnego migrantom i uchodźcom – czytamy w raporcie.
„(…) W okresie od stycznia do września 2023 roku ponad 35 procent pacjentów, którzy trafili pod opiekę Lekarzy bez Granic, zgłosiło, że doznali push backów, niektórzy wielokrotnie. To praktyka wyrzucania ludzi siłą z powrotem na Białoruś (…). Ponad 62 procent pacjentów, którym udało się pomóc, doświadczyło traumy związanej z przemocą fizyczną lub seksualną (…), 40 procent migrantów miało obrażenia (…): złamania, zwichnięcia, stłuczenia czy głębokie rany.
Michał Polecki jest pielęgniarzem działającym z Lekarzami bez Granic. Pomaga ludziom w lesie.
– Kiedyś, gdy próbowaliśmy wezwać pomoc, osoba po drugiej stronie słuchawki, gdy dowiedziała się, że dzwonię z lasu, z pogranicza polsko-białoruskiego, zapytała mnie: Jaki kolor skóry ma pana pacjent? Innym razem zostałem zapytany o to, czy pacjent mówi w języku polskim i czy jest nasz – jakby od tego miała zależeć szybkość dotarcia tego zespołu ratownictwa i jakość opieki, którą ratownicy są w stanie udzielić. To jest dla mnie ogromna dyskryminacja – mówi pan Michał.
Opowiada też, że gdy uchodźca w lesie potrzebuje hospitalizacji, bo jego stan zdrowia jest bardzo poważny, często na samo słowo szpital reaguje odmową.
– Mówi, że absolutnie do żadnego szpitala nie pojedzie. Niejednokrotnie słyszę od tych osób, że wolą zginąć w tym lesie, niż mieć kontakt ze Strażą Graniczną, która – jak opowiadają – często ich bije, niszczy telefony, traktuje jak wrogów. I podczas takiej interwencji muszę podjąć decyzję, co dla takiej osoby będzie lepsze. Jeżeli podam odpowiednie leki i nawodnię pacjenta, to jego stan fizyczny może się na tyle poprawić, że gdy przyjedzie pogotowie ratunkowe, to powiedzą, że stan nie jest zagrażający życiu i przekażą pacjenta w ręce Straży Granicznej. A pogranicznicy z powrotem przerzucą takiego człowieka na stronę białoruską, za pięciometrowy płot. I historia zacznie się dziać od nowa – mówi Polecki.