Profesor Cześnik w Gazecie Wyborczej uważa, że w przestrzeni publicznej „lud” się świadomie chowa i ukrywa: Traktuje się ich jak nieproszonych gości. Klasy ludowe pojawiają się najczęściej jako tło – egzotyczne, czasami intrygujące, czasem komiczne, czasem groźne. Nie jako współobywatele, lecz jako materiał do opowieści (…). Bywa widoczna tylko wtedy, gdy trzeba pokazać deficyt, patologię, chorobę, nieszczęście, brak. Obciążenie. Jeśli już, media pochylają się z troską
Tag: felieton
Czwarty łachudra do brydża [FELIETON MARTENKI]
Nominatów jest kilku, ale męczy mnie i nudzi nadmiar szubrawców. Co za przyjemność spośród wieprzów wybierać najbardziej uświnionego? Co za frajda w jego promowaniu? Po raz ostatni więc sięgam do notatek i wyliczam kandydatów do tytułu. Pierwszy to Bałtroczyk Piotr, konferansjer o wątrobie zrujnowanej bardziej niż Wolfsschanze, który moralną konwulsją zareagował na zaproszenie do Olsztyna
Dokąd my idziemy? [FELIETON MARTENKI]
Mocne wystąpienie Sikorskiego sprowokowało stare pytanie: Co osłabiło polityczny instynkt Tuska, że w prezydenckiej kampanii wyborczej postawił na Trzaskowskiego, a nie na Sikorskiego? Różnica jakościowa między nimi jest kolosalna. Szczególnie w czasach, które potrzebują przywódcy, a nie szarmanckiego popierdółki, a piszę to ja, który na Trzaskowskiego głosowałem, choć dalibóg na kogo innego mogłem?
Pokazywanie sobie przemocy [FELIETON OGÓRKA]
Przestępstw nie zauważają też przybysze: Wielu turystów z krajów zachodniej Europy zachwyca się w mediach społecznościowych, jak w Polsce jest spokojnie, czysto i bezpiecznie. Muszą przyjeżdżać tylko jacyś z wadą wzroku, bo inne dane rysują nam kraj szalejącej przemocy. Centrum Ochrony Praw Kobiet szacuje, że co trzecia kobieta doznała przemocy ze strony mężczyzny, a statystyki te wzrosły ostatnio w związku
Miś na miarę naszych możliwości [FELIETON MARTENKI]
Otóż tenże Mularczyk spotkał ambasadora Niemiec (jego wzrost i nazwisko są akurat bez znaczenia), i dał mu raport, aby ten nabył świadomość, że Polska ciągle oczekuje zapłaty za pięć lat wojny, okupacji i zniszczeń. Kwota nie jest mała: sześć bilionów dwieście miliardów sześćset dziewięć milionów złotych z groszami. Ambasador oczywiście raport zna, podobnie jak rząd
Potulni i powściągliwi [FELIETON OGÓRKA]
Może stąd wynika ta nasza cecha, że choć jesteśmy rogaci, to nie tak znów trudno nami rządzić, bo tak wiele znów nas nie drażni i również od państwa nie wymagamy jakiejś dyscypliny i karności. W zestawieniu z takimi Francuzami, którzy nie schodzą z ulic, protestujemy raczej słabo i anemicznie, i jesteśmy w tym dość potulni.
Społeczeństwo wynajęte przez państwo [FELIETON OGÓRKA]
Taki sposób ochrony ludności jest tylko ilustracją znacznie szerszego zjawiska w stosunkach społeczeństwo – państwo, które jakby wymieniły się rolami. Dawniej każdy członek społeczeństwa musiał błądzić i na własną rękę szukać sobie – raczej i tak nieistniejącego – miejsca schronienia, a teraz państwo poprowadzi go do niego za rączkę. To znaczny postęp. Tyle że kiedyś
Parada Niepodległości [FELIETON MARTENKI]
W tę konwencję hałasu, wrzasku i łamania przepisów wpisał się syn stadionu, dziecię ringu, Karol Nawrocki, który – jak zauważył politolog – zamiast przemówienia z wielkim krzykiem rzucił inwektywami wobec części Polaków. Nawrockiego sklęły w odwecie jakieś aktorki i skrytykowali liberalni publicyści, niemniej Święto Niepodległości stało się z woli prezydenta wydarzeniem niemal wojennym. I religijnym,
Czy Polski mamy dość czy za mało? [FELIETON OGÓRKA]
Minister aktywów państwowych ogłaszał tam mianowicie, że jednym z priorytetów jego czy całego rządu – już nie pamiętam z tego szoku – jest polonizacja polskiej gospodarki. Gdyby ktoś mnie o to zapytał, polonizacja gospodarki przyszłaby mi do głowy może dopiero drugiego dnia wymieniania i obstawiania priorytetów rządu, na pewno długo po ministrach Ziobrze i Żurku,
Nawet w oczy wiatr nie wieje [FELIETON OGÓRKA]
Tacie udało się wzbudzić we mnie dręczący respekt przed potęgą suwaka logarytmicznego, które to narzędzie zostało ostatnio bohaterem teleturnieju „Awantura o kasę” w kategorii dziwnych rzeczy: „Co to jest?!”. Przyznają Państwo, że postrach dzieciństwa, którego po latach nikt nawet nie rozpoznaje, to nieczęsta satysfakcja i triumf. Całą resztę tata nazywał „literaturą” i traktował lekceważąco, co