Ameryką rządzą starcy

Supermocarstwem, które przewodzi wolnemu światu i jest najmocniejszą tarczą demokratycznego Zachodu, sterują ludzie w wieku głęboko emerytalnym. Niektórzy porównują elitę władzy USA do stetryczałego biura politycznego epoki Leonida Breżniewa. 

Rys. Mirosław Stankiewicz

Joe Biden ma 80 lat i jest najstarszym w historii prezydentem USA. Wybrany do Senatu w 1972 roku, działa w życiu publicznym od pół wieku. Zamierza ubiegać się o drugą kadencję. Jeśli zwycięży w wyborach i wytrwa na urzędzie, to odchodząc z Białego Domu będzie miał 86 lat. Lekarze zapewniają, że Biden jest sprawny umysłowo i fizycznie, aby kierować krajem przez następne cztery lata. Media głównego nurtu litościwie tuszują jego wpadki i gafy.

Obywatele jednak wiedzą swoje. Publicystka „Washington Post” napisała: „Życzę prezydentowi zdrowia i mocnych kolan. Ale niekiedy jego mowa jest tak zagmatwana, że nie mam pojęcia, co mówi, a wygląda na to, że on też nie”. Wiele wskazuje na to, że zmęczeni gerontokracją Amerykanie wybiorą na lidera nie Bidena, lecz Donalda Trumpa i to przede wszystkim dlatego, że jest młodszy. Co z tego, że tylko o cztery lata.

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-05-29

KK na podst.: Washington Post, NYT, The Daily Beast, Washington Times