SOTI Natural. Polski produkt zainspirowany Japonią

Pomysł, na jaki wpadła Monika Kowal, zainspirowały dwa wydarzenia. 

Fot. strona firmy

– Podczas nauki w liceum dostałam propozycję pracy jako modelka i jednym z kontraktów był wyjazd do Japonii. Mieszkając tam, widziałam, że Japończycy dokładnie parzą herbatę z termometrem, poświęcając na ten powtarzalny proces dużo czasu. Pijąc japońską herbatę z liści gyokuro (…), czułam się lepiej, lżej.

Pomyślała, że można by sprzedawać podobny napój w formie gotowego drinka dla ludzi niemających czasu na rytuały. Druga inspiracja pojawiła się po studiach.

– W Stanach bliska mi osoba zachorowała na nowotwór, wtedy zaczęłam się interesować antyoksydantami (…), gdyż pomagają zapobiegać tego typu chorobom i wspomagają też podczas leczenia (…). Herbata zaparzona precyzyjnie wydobywa antyoksydanty.

A że w czasie nauki na Northeastern University w Chicago złapała od Amerykanów bakcyla przedsiębiorczości, postanowiła spróbować sił w biznesie. Miała jednak wątpliwości, czy napój wytwarzany na masową skalę będzie zdrowy?

Zapisałam się nawet na dodatkowe studia, żeby móc rozpocząć projekt badawczy, który miał odpowiedzieć na pytanie: „Jak zaparzyć liście zielonej herbaty, by wyciągnąć dużo więcej właściwości prozdrowotnych, niż jest to możliwe w warunkach domowych” – wspomina Monika. – Specjaliści z branży śmiali się ze mnie i mówili, że jest to niemożliwe (…) bez dodatku cukru, słodzików, konserwantów. Jakie było ich zdziwienie, kiedy jednak się udało i pierwsza butelka SOTI Natural pojawiła się na półce w sklepie.

Dziś SOTI Natural w wielu smakach są sprzedawane w największych sieciach handlowych, a ich pomysłodawczyni sprawuje funkcję prezesa zarządu firmy, jest autorką książki „Pamiętniki bizneswoman 1.0” oraz laureatką kilku konkursów. Ma ambicję, żeby SOTI był superekologiczny.

– Niedawno mieliśmy poważny problem z surowcem. Nasz dostawca stracił certyfikat zaświadczający, że jego herbata jest ekologiczna (…). Zmienił się kierunek wiatru i z sąsiedniej plantacji mogły dostać się nawozy i inne niedozwolone substancje. Musiałam błyskawicznie znaleźć nowego dostawcę, który byłby w stanie dostarczyć odpowiednią ilość najlepszego surowca.

Dbałość o planetę dotyczy też butelek.

– Zainwestowałam prawie milion złotych w zmianę wszystkich opakowań na takie, które w 100 proc. pochodzą z recyklingu. Butelka miała być lekka i wygodna, o najniższym śladzie węglowym i z certyfikatem BPA free. 

2024-03-07

E.W. na podst.: sukcespisanyszminka.pl, bizblog.spidersweb.pl