Seryjny morderca z Siedlec. Dalszy ciąg postępowania w sprawie Rafała J.

Na kolejnych rozprawach zeznawali świadkowie, którzy dobrze znali zmarłego duchownego. Byli to głównie zakonnicy. Wszyscy zgodnie zapewniali, że Adam S. był bardzo dobrym i życzliwym człowiekiem. Nikt nie słyszał, żeby miał wrogów.

Rys. Bing

Świadek Stanisław S., kapłan:

– Rano, kiedy Adam S., czyli ojciec Maksymilian, nie wstał do modlitwy, zaniepokoiliśmy się, bo to było bardzo dziwne. Zdziwiliśmy się też, że nie ma go w pokoju. Zaczęliśmy szukać wokół i w końcu pojechaliśmy na policję. Za jakiś czas dowiedzieliśmy się, że ojciec Maksymilian nie żyje. Wszyscy przeżyliśmy to strasznie, bo to był człowiek o dużej dobroci. Miał wspaniałe serce i ogromne poczucie humoru, bardzo towarzyski.

Świadek Zdzisław B., kapłan:

– To ogromna strata, bo zginął mój współbrat i podwładny. Miał zawsze doskonałe relacje z parafianami i współbraćmi. Nie słyszałem też, żeby gnębiły go jakiekolwiek problemy. Nic mi też nie wiadomo, żeby utrzymywał jakieś kontakty intymne z kobietami czy mężczyznami. Wiedziałem tylko, że często spaceruje w parku, czasami w jakimś towarzystwie. Tym razem spacer skończył się śmiercią.

Kolejny świadek to zakonnik Daniel S. Również zeznał, że ojciec Maksymilian był bardzo życzliwym i bezkonfliktowym człowiekiem.

– Nie słyszałem też nigdy, żeby go coś trapiło. Czasami zdarzały się między nami jakieś drobne sprzeczki, wymiana słów, ale to nie było nic poważnego.

Sławomir K. był ministrantem i zapamiętał pokrzywdzonego jako wyjątkowego człowieka i duchownego.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-01-27

Katarzyna Binkowska