– Trudno było umówić się z ojcem na rozmowę.
– Intensywnie pracuję w miesięczniku „W drodze”, głosiłem też ostatnio sporo rekolekcji.
– Dla kogo?
– Dla księży, dwie serie w różnych diecezjach. Każdy z duchownych ma obowiązek uczestniczyć raz w roku w takich „zajęciach doskonalenia zawodowego”. Starałem się rozmawiać o sprawach, które dotyczą stylu naszego życia.
– Nie o tym, że wystarczy się modlić?
– O tym nie, bo to tak, jakby mówić, że trzeba oddychać i jeść. Często zapominamy o tym, że kiedy jest się księdzem, to nie wystarczy odmawiać brewiarz. Po 22 latach życia w zakonie wydaje mi się, że jako księża mało mówimy o braku, niespełnieniu czy samotności, którą potrafimy różnymi rzeczami zapychać. Nie mówimy, że łatwo się uzależniamy, wpadamy w alkohol, hazard, pornografię. Takie historie mocno nas dotykają i mamy ogromną trudność, by prosić o pomoc nie tylko współbraci w kapłaństwie, ale i innych ludzi. Kiedyś w książce Stanisława Zasady Wyznania księży alkoholików poruszyła mnie historia proboszcza małej parafii. Uświadomił sobie, że jest uzależniony i musi się leczyć. Na mszy w Środę Popielcową powiedział swoim parafianom, że jest alkoholikiem, podejmuje walkę z nałogiem i udaje się na terapię odwykową. Szok! Ludzie w kościele wstali i zaczęli mu bić brawo.
Subskrybuj