Ojciec Ferdynanda, 64-letni Karol Habsburg, głowa Domu Habsbursko-Lotaryńskiego składającego się z około 600 członków rodziny, nie protestuje, gdy mówi się do niego „cesarska wysokość”. Do rodowego zakonu, Orderu św. Jerzego, należą czołowi politycy i menedżerowie austriaccy oraz niemieccy. To im, przyodzianym w czarne peleryny, wolno zwracać się tak do Karola. Konserwatywny zakon (bez żydów, muzułmanów, kobiet i LGBTQ) powstał w 2008 r., by budować wspólnotę interesów Europy Centralnej pod egidą rodziny Habsburgów. Zamożni biali mężczyźni na wysokich stanowiskach przysięgają przed Karolem na klęczkach, przyjmując rycerski tytuł. O ponowne rozszerzenie „królestwa Bożego” w Europie modli się gubernator Górnej Austrii, dyrektor generalnego Stowarzyszenia Wydawców Prasy (VÖZ), a także sekretarz generalny Związku Przemysłowców i dyrektor publicznego nadawcy ORF. Nazywają się „nowoczesną arystokracją”, chcą być najlepsi w społeczeństwie, być wzorem do naśladowania.
Ambasador Węgier, modelka, Dr Clown
Członkowie rodu przyznają, że to czasem dziwaczne, gdy się słyszy swoje nazwisko Habsburg, obecne od 1000 lat w historii, gdy nagle ludzie zaczynają się na nich gapić. Ale też ma dobre strony, np. krewnych na całym świecie, u których „można przenocować”.
Subskrybuj