Urszula Gacek. Od polityki do octu

Kiedy w 2016 roku PiS odwołał ją z funkcji konsula generalnego RP w Nowym Jorku, Urszula Gacek poczuła się upokorzona. Zarówno formą odwołania – za pośrednictwem faksu i bez podpisu ówczesnego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego – jak i faktem, że pozbyto się jej, mimo iż kochała swoją pracę i dostawała nagrody.

Fot. Wikimedia

Cóż, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Posłuchała rady pewnej psycholożki – jeśli w dojrzałym wieku człowiek stoi na zawodowym rozdrożu, warto zerwać z myśleniem, że musisz dalej robić coś, co wykonywałaś dotychczas, i pójść w to, z czego czerpiesz radość w życiu pozazawodowym. A Urszula Gacek miała hobby. – Zawsze lubiłam gotować, robić domowe wina, przetwory i nalewki. Ze Stanów przywiozłam też masę książek kucharskich. Zorientowałam się jednak szybko, że aby odtworzyć niektóre przepisy, potrzebowałam specyficznego – niepasteryzowanego i niefiltrowanego – octu. Zaczęła robić go sama, na własne potrzeby, a nadmiary dawała znajomym w prezencie. Nadmiarów było dużo, więc znajomi krępowali się je przyjmować.

– Przekonali mnie, żebym założyła firmę (…), to będą kupować.

Tak narodził się biznes, który w zamyśle miał być mały, ale rozrósł się ponad wyobrażenia jego założycielki. Klientów zdobyła przez poznanych w Nowym Jorku polskich kucharzy, którzy skontaktowali ją z warszawskimi restauracjami. Pomogli również dziennikarze. – Gdybym była przeciętną 55-letnią kobietą, która gdzieś na małopolskiej wsi rozpoczęła produkcję octu, dżemu, soczku czy nalewek, pies z kulawą nogą nie byłby zainteresowany. Ale jak napisała o mnie jedna gazeta, że ambasadorka produkuje octy, to posypały się zaproszenia do mediów. Jednym z trudniejszych zadań na starcie była konieczność porzucenia image’u VIP-a. – Zejść z nowojorskich salonów (…) do poziomu straganu na wiejskim festynie i zachwalania octów przechodniom – to wymagało sporej pokory (…). Na początku było mi trochę trudno, ale się przełamałam. Po straganach przyszła pora na otwarcie sklepu internetowego Octovnia. Zamówienia nadeszły wielką falą. – Firma sukcesywnie, miesiąc po miesiącu, przerastała moje oczekiwania – opowiada Urszula Gacek. – To, co dwa lata temu wydawało mi się niemożliwe, już osiągnęliśmy. Po trzech latach zaczęliśmy czuć, że na koniec każdego miesiąca coś nam zostaje. To nigdy nie będzie biznes, który mnie postawi na liście najbogatszych biznesmenów, ale na liście najbardziej usatysfakcjonowanych i spełnionych już tak. 

2024-10-07

E.W. n podst. Forbes Woman nr 4/2024