Trwający sezon na długo zostanie zapamiętany także przez polskich kibiców, bowiem nie brakuje mocnych akcentów w wykonaniu naszych piłkarzy, drużyn, kibiców czy… stadionów.
W tej edycji Ligi Mistrzów żaden z krajów nie zdominował rozgrywek, co wcześniej zdarzało się wielokrotnie. Przecież w przeszłości siłę, a wręcz hegemonię, pokazywały angielskie, hiszpańskie, włoskie czy niemieckie kluby, co dla kibiców z pozostałych państw było po prostu nudne. Tym razem jest inaczej i do półfinałów dotarły ekipy z każdej z teoretycznie najsilniejszych lig na Starym Kontynencie, czyli angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i francuskiej. O nudzie absolutnie nie może być mowy. To najfajniejsza, najbardziej barwna i różnorodna sytuacja dla rozwoju futbolu w różnych częściach Europy. Żałować mogą tylko w Niemczech, że tym razem w najlepszej czwórce zabrakło ich przedstawiciela. Szczególnie że wielki finał – 31 maja – odbędzie się w Monachium, na co niemieccy fani ostrzyli sobie zęby od dawna…
Subskrybuj