R E K L A M A
R E K L A M A

Strzały pod ciśnieniem. Zabójstwo funkcjonariuszy we Wrocławiu

– Wydawało mi się, że nic mnie już w życiu nie zdziwi i nie zaskoczy. Ale ta historia przekracza wszelkie wyobrażenia – mówi Tadeusz Potoka, prokurator z niemal 40-letnim stażem. Słyszę w jego głosie wielką ulgę, że to nie on prowadzi śledztwo.

Rys. Mirosław Stankiewicz

Emilia Baszak przy miejscu, gdzie wydarzyła się tragedia, przez cztery lata prowadziła ze swoim wspólnikiem włoską restaurację „Aula”. Jeszcze w czwartek wieczorem odbył się tam pożegnalny bal – ostatnie spotkanie wszystkich bywalców i sympatyków. Oddaje lokal spółce deweloperskiej. W piątek wieczorem wysłała SMS do kolegi, że przed lokalem został jego samochód i trzeba go zabrać. Oddzwonił dwie godziny później, że do auta nie ma już dostępu, bo teren jest otaśmowany i otoczony policją. – Coś poważnego musiało się wydarzyć – powiedział do słuchawki. – Gdybyśmy żegnali się w piątek, mogłoby dojść do jeszcze większego dramatu. Na chodniku przed wejściem goście zwykle palili papierosy. Ten szaleniec by do nich też strzelał, jestem o tym przekonana – mówi Emilia. W rogu obok wejścia do budynku płonie kilkadziesiąt zniczy. Nad nimi smętnie powiewa biało-czerwona taśma foliowa. Na niej zmultiplikowane słowo: POLICJA.

Bach, bach…

Na początku nikt nic nie wiedział. Poza tym, że tego późnego piątkowego wieczoru 1 grudnia – była mniej więcej 22.40 – od ulicy Wiśniowej wjechał w Sudecką w centrum Wrocławia młody kierowca. Na wprost wejścia do dawnego szpitala kolejowego zobaczył hyundaia, który blokował przejazd. Siedziało w nim dwóch mężczyzn. Gdyby nie to, że byli zalani krwią, mógłby pomyśleć, że śpią…

Wezwany patrol natychmiast rozpoznał, że hyundai jest policyjny, a nieprzytomni mężczyźni to kryminalni z „Fabryki”. Tak między sobą nazywają komendę w dzielnicy Fabryczna. Jeden miał ranę na prawej skroni, a drugi za prawym uchem. Od razu było widać, że to rany postrzałowe. Błyskawicznie podjechał znajdujący się w pobliżu ambulans – zespoły lekarskie w dwóch szpitalach rozpoczęły batalię o życie. Hyundai przewoził jeszcze jednego pasażera. Ale ten zniknął.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-12-11

Wojciech Głuch