Jeżeli te stacje miałyby trafić w ręce na przykład rosyjskich czy innych oligarchów bliskich Putinowi, to zgoda. Ale czy na pewno o takie rozwiązanie chodzi?
Niedawno media podały, że kupnem TVN mogą być zainteresowane konsorcja z Czech, Węgier i Stanów Zjednoczonych. Ruch premiera ma charakter prewencyjny. Studzi radość opozycji z marzeń o przejęciu prywatnych stacji telewizyjnych w Polsce. PiS już witał się z gąską, a tu taka niespodzianka! Na liście firm strategicznych wymienionych w rozporządzeniu Rady Ministrów z 27 grudnia 2023 roku jest 17 podmiotów, w tym m.in. KGHM, ORLEN SA i Emitel SA – operator naziemnej struktury radiowo-telewizyjnej (jego właścicielem jest brytyjski fundusz Cordiant Digital). W tym gronie nie ma żadnej spółki medialnej.
Właścicielem TVN-u jest amerykańska spółka Warner Bros. Discovery. Po wejściu w życie odpowiedniego rozporządzenia, nie mogłaby sprzedać TVN-u bez zgody polskiego rządu, a konkretnie bez zgody np. Ministerstwa Aktywów Państwowych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji czy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W ustawie z 24 lipca 2015 r. „O kontroli niektórych inwestycji” chodzi o ochronę porządku publicznego lub bezpieczeństwa publicznego. Tyle że art. 4. ust. 1. tej ustawy nie wymienia spółek medialnych wśród podmiotów, które mogą być objęte taką ochroną. Ale nie takie rzeczy już widzieliśmy – w polskim prawie nie ma rzeczy niemożliwych.
Rząd tłumaczy, że „nie będzie w Polsce żadnej tolerancji dla siania dezinformacji”. Jeśli jakikolwiek organ kontroli zgłosi sprzeciw wobec sprzedaży firmy z listy strategicznych, to można zablokować transakcję, powołując się na bezpieczeństwo Polski czy ochronę niepodległości. Ale ów interes nie jest prawnie zdefiniowany, a jego definicja zależy od interesu podmiotu definiującego. Ostatecznie to rząd będzie rozstrzygał, co jest, a co nie jest naszym interesem narodowym. Na marginesie: przekaz stacji naruszającej polskie prawo i siejącej dezinformację można zawiesić/przerwać w każdej chwili i nie musi być ona wpisana na listę firm strategicznych. Mamy wszak art. 38. ust. 2. ustawy „O radiofonii i telewizji” mówiący o cofnięciu koncesji za rozpowszechnianie programu powodującego „zagrożenie interesów kultury narodowej, bezpieczeństwa i obronności państwa”. Czemu więc ma służyć ten nowy zapis?
Nie tak dawno krytykowałem zawłaszczanie mediów publicznych i prywatnych przez PiS dla celów politycznych. Wolne media i wolny rynek to filary systemu demokratycznego. W sferze tej wolności obowiązuje zasada, że każdy ma prawo rozporządzać swoim mieniem wedle uznania. Teraz rząd będzie miał prawo nie zgodzić się na sprzedaż tej czy innej telewizji. Idąc tym tropem, może zakazać sprzedaży jakiejkolwiek spółki. Nie tylko ten rząd, ale i przyszły, który może być bardziej restrykcyjny. Mam nadzieję jednak, że każdy będzie musiał udowodnić, iż faktycznie spółkom grozi wrogie przejęcie. Nie wystarczy powiedzieć: „nie pozwalam”, bo to by znaczyło, że mamy do czynienia z rządami autokratów.
Nowe Lex TVN/Polsat to tylko jeden z elementów wyborczej układanki. Paradoksalnie obie strony (i rząd, i opozycja) bronią praw TVN-u. Każda inaczej, ale w sumie chodzi o to, po czyjej stronie będzie TVN, bo w tym sporze najważniejsze wydają się interesy polityczne. Warto więc przypomnieć politykom, że telewizja nie jest już najważniejszym medium; dużo większe znaczenie ma dziś internet. To tam wrogie nam siły sieją dezinformację i prowadzą wojnę hybrydową.