Był radnym, w dodatku lekarzem z innego województwa. Czuł się jak szczególny gość miasta. Przejechał na czerwonym. I o tym jest ta opowieść.
– Wydmuchał prawie promil.
Przełóżmy to na codzienność:
– Może to ze dwa piwa – słychać na nagraniu.
Każdy może pić piwo. I wtedy zaczyna się dziać:
– On wcześniej łamał ustawy o trzeźwości, bo na jego terenie już go łapano – ujawnia reporter.
Dotarł też do Biłgoraja, czyli na wschód Polski, i wie, że tam też wiedzieli o lekarzu od dawna, a na wschodzie informacje tak łatwo nie zanikają, bo to konserwatywne okolice i każdy każdemu pamięta.
– To ja bym ustalił w tej sprawie jakiś dualizm – mówi kolega radnego, zapewne znajomy i zainteresowany przychylnym odczuwaniem zjawiska. – Biorąc pod uwagę dotychczasową współpracę, ja bym go nie dyskwalifikował – kończy.
Współpraca polegała na poinformowaniu policjantów, że potencjalny podsądny był już karany z przywołanego artykułu w innym województwie, czyli karany za prowadzenie pod wpływem alkoholu, bo przyznał się policjantom, że jest potencjalnym drogowym zabójcą…
Ileż to razy czytaliśmy, że wódka jest zmorą tych podlubelskich terenów. Że sędziowie i prokuratorzy jeżdżą tam „na bani”. Teraz namierzony w innym województwie pan lekarz okazał się przedstawicielem rzadkiej specjalizacji – gastrologiem. Nikt nie wie, dlaczego, ale zapadło postanowienie i sąd umorzył warunkowo postępowanie, bo uznał, iż oskarżony jest społecznie niezbędny, prowadzi praktykę na terenie kilku województw, więc skazanie utrudniałoby mu dojazd do pacjentów, a pacjentom dostęp do leczenia. Ilu jest lekarzy z taką specjalizacją, sąd nie sprawdził, ale można żądać wglądu do akt.
Prezes sądu rozpatrzy wniosek o udostępnienie i po kilkudziesięciu tygodniach wszystko będzie jak na talerzu