– W którym momencie swojej fotograficznej drogi zacząłeś myśleć, że Magnum to może miejsce dla ciebie?
– Nie było takiego momentu.
– O istnieniu Magnum wiedziałeś od lat. I co? – I nic. Magnum to chyba najbardziej znane miejsce fotograficzne świata. O Magnum słyszeli wszyscy, podobnie jak o konkursie World Press Photo, ale długo nie byłem w stanie wyobrazić tam sobie siebie. Mam 45 lat. Zaczynałem w czasach przedinternetowych. Polska była ulokowana na peryferiach. Zanim staliśmy się częścią europejskiej wspólnoty, to wszędzie mieliśmy daleko. Do Magnum także.
– Kilka dni temu jako pierwszy Polak zostałeś pełnoprawnym członkiem Magnum Photos. Czujesz dumę?
– Warto pamiętać, że David Seymour „Chim”, współzałożyciel Magnum, pochodził z Polski, urodził się w Warszawie. To fotograf legenda. Do zespołu wszedłem po pięciu latach oczekiwania. Był to czas mojej współpracy z Agencją. Czułem, że mam za sobą dużą instytucję, która może wspierać moje projekty i eksportować moje historie w świat. Gdy przyszła informacja, że zostałem fotografem Magnum, zeszło ze mnie ciśnienie.
– Co jeszcze się zmieniło?
Subskrybuj