Kiedy przyjrzeć się ankietom badającym, z czym kojarzy nam się starość, znajdziemy głównie odpowiedzi negatywne. Kojarzy się źle. Z brakiem samodzielności, z samotnością, bezradnością, chorobami, byciem ciężarem dla bliskich. Pozytywnych skojarzeń jest mało. Owszem, masz większe niż młodzi doświadczenie, możesz wreszcie robić to, na co nie miałeś czasu – ale to tyle. Nie chcemy być starzy. – Temat starości wypieramy na różne sposoby – mówi psychogerontolożka Dagny Kurdwanowska. – Kiedyś to było niemożliwe, bo żyliśmy w rodzinach wielopokoleniowych, małe dzieci widziały dziadków, pradziadków, którzy dożywali swoich dni w tym samym miejscu, w którym się rodzili. Teraz najczęściej chorowanie i odchodzenie odbywa się poza rodziną. W szpitalach, w domach opieki. Drugi aspekt to kult wiecznej młodości. Nie mówi się o tym, czym jest starość, dowiadujemy się za to, co zrobić, żeby być wiecznie młodym. – Widzimy starzenie się naszych bliskich, nie zawsze łatwe – mówi psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz – i dopadają nas lęki, że to etap życia trudniejszy niż poprzednie. Bo do stale pojawiających się w naszym życiu przeciwności losu dochodzą te związane z własnym ciałem, pogłębiające się dysfunkcje zarówno fizyczne, jak i psychiczne. W efekcie starzenie się jawi się nam jako podróżowanie trasą szybkiego ruchu w kierunku śmierci, przemijania, kończenia swoich spraw – a to może być przerażające. Z drugiej strony obowiązuje medialna narracja, że fajnie pozostawać młodym jak najdłużej. Nic dziwnego, że starość nie jest pożądana.
Subskrybuj