R E K L A M A
R E K L A M A

Pakistańska codzienność. Bez klimatyzacji, bez lęku, z wiarą w los

Wojny nie będzie, ale pokoju też nie będzie – mówią w Pakistanie. Kilka tygodni po wymianie ognia z Indiami, a później ataku Izraela na Iran wszystko wróciło do lokalnej normy wzajemnych pretensji i złośliwości. Choć w polityce na najwyższym szczeblu dzieje się wiele, na dole wśród zwykłych ludzi obaw nie ma. – Będzie jak zwykle, inszallah. Jak Bóg pozwoli – słyszę zgodne opinie. 

Po dawnej rezydencji bin Ladena pozostały tylko fundamenty /Fot. autor

W Karaczi nad Morzem Arabskim termometr co dzień pokazuje minimum 33 stopnie. Ale przy wysokiej wilgotności temperatura odczuwalna to 43 – 45 stopni. Przed żarem nie ma gdzie uciec. W 18-milionowym mieście tylko Saddar – dzielnica biznesowa – daje schronienie w klimatyzowanych sklepach i restauracjach. Większa część miasta to zakurzona, pokryta pyłem i piaskiem patelnia z rozgrzanymi kamiennymi murami. Rachityczne drzewka nie dają cienia, a gorący wiatr nie przynosi ochłody. Wydawałoby się, że życie w takich warunkach bez klimatyzacji nie jest możliwe, a jednak wiele mieszkań w południowych dzielnicach to zatęchłe proste izby, pozbawione mebli, z rozłożonym dywanem i poduszkami, które w zależności od potrzeb są łóżkiem albo krzesłem, a kiedy indziej stołem. Do walki z upałem musi wystarczyć wiatrak – ale ten mieli jedynie gorące powietrze jak termoobieg w piekarniku. Przed upałem chronią za to grube kotary. Prąd – jeśli w ogóle jest – dużo nie kosztuje, więc światło świeci się całą dobę, bez potrzeby odsłaniania okien. Co innego w hotelach. Nawet w najpodlejszym klimatyzacja musi być: nieważne, czy brudna, zapleśniała, czy głośna tak, że nie da się przy niej spać – jest najważniejszym wyposażeniem hotelu. W pokoju może nie być łazienki, telewizora, drzwi mogą być zamykane na kłódkę, ale chińskie ustrojstwo musi dudnić na ścianie. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-06-30

Marek Berowski