Dyskusja, jaka przetoczyła się nad Polską w kwestii przewidywanego jedzenia przez nas robaków, nie uwzględniła faktu, że według naszych głębokich przekonań sam robaczek by tego nie jadł, tylko poszedł na befsztyk. Od dziecka z wierszy Jana Brzechwy wszyscy wiedzą, że nawet żyjący w jabłku robaczek żywi się nim jedynie zastępczo – z braku czego innego. „Powiada robaczek: «I dziadek, i babka, / I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka, / A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta! Mam chęć na befsztyczek!» /. I poszedł do miasta”.
Jak dobrze pamiętamy, w barze w mieście podawano same jabłka. „A w karcie – okropność! – przyznacie to sami: Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami, / Duszone są jabłka, pieczone są jabłka i z jabłek szarlotka, i kompot i babka! / No widzisz robaczku, i gdzie twój befsztyczek?” – pyta Brzechwa i dobrze rozumiemy, że pod robaczkiem kryje się każdy polski obywatel.
Subskrybuj