Ten wraz ze wspólnikiem – policjantem – najpierw przeniósł panią do posiadanego przez siebie mieszkania przy ulicy Filtrowej, żeby tym swobodniej pokazywać puste już mieszkanie potencjalnym kupcom. Wreszcie sprzedał lokal, ale właścicielce nie dał ani grosza. Ona jednak bardzo długo nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje. Ostatecznie jej sprawą zajmował się nie byle kto – mecenas i jego wspólnik policjant. Bez szemrania zabrała się więc do remontowania lokum, w którym ją umieszczono, a które wymagało generalnego remontu. Tymczasem pan mecenas sprzedał lokal przy ul. Filtrowej siostrze swego wspólnika, policjanta.
Subskrybuj