R E K L A M A
R E K L A M A

Wrogowie i sojusznicy. Długie wystąpienie Sikorskiego

– Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić! Ani w Kijowie, ani w Wilnie, ani w Rydze, ani w Tallinie, ani w Kiszyniowie. Mało macie ziemi? 11 stref czasowych i wciąż wam mało? – takie słowa Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, skierował do Rosjan w czasie swojego sejmowego exposé prezentującego kierunki polskiej polityki zagranicznej.

Fot. YouTube

– Zajmijcie się lepszym rządzeniem tym, co zgodnie z prawem międzynarodowym leży w obrębie waszych granic. Zamiast fantazjować o ponownym podbiciu Warszawy, martwcie się o to, czy utrzymacie Chajszenwaj – zaczepnie zasugerował, że Chińczycy, którzy tak nazywają Władywostok, już ostrzą sobie zęby na to rosyjskie miasto portowe położone zaledwie 50 kilometrów od granicy z Państwem Środka.

Trwającą godzinę i dziesięć minut informację szefa MSZ o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2025 roku, zwyczajowo nazywaną exposé, Sikorski prawie w całości oparł na sytuacji za naszą wschodnią granicą. – Najważniejszym wyzwaniem dla realizacji naszej polityki zagranicznej, mającym bezpośrednie skutki dla bezpieczeństwa naszego kraju, jest oczywiście rozstrzygnięcie wojny przeciw Ukrainie. […] Jesteśmy wśród krajów, które chcą dalszego wywierania presji na Rosję i jej sojuszników w celu jak najszybszego zakończenia trwającej agresji. Naszym celem nie powinno być kruche zawieszenie broni, ale trwały i sprawiedliwy pokój zgodny z zasadami Karty Narodów Zjednoczonych – dowodził minister, wiedząc, że nawet opozycja będzie się z nim zgadzać, choć niekoniecznie da to po sobie poznać.

Politycy PiS mieli już przygotowaną ocenę wystąpienia. – Było schematyczne i zaczęło się od ataku na opozycję – powie na sejmowym korytarzu Mariusz Błaszczak, chociaż w rzeczywistości Sikorski wytrzymał aż 20 minut, zanim po raz pierwszy uderzył w partię Jarosława Kaczyńskiego i w samego prezesa. – Politycy opozycji wprowadzają opinię publiczną w błąd, tłumacząc, dlaczego w Parlamencie Europejskim głosowali przeciw rezolucji, przecież niewiążącej, w sprawie europejskiej obrony. Jarosław Kaczyński, znowu nieobecny, twierdzi, że to oddanie do Brukseli i Berlina polskich pieniędzy na zbrojenia i kontroli nad polską armią.

Kaczyńskiego i Radosława Sikorskiego, od czasu rozstania tego drugiego z rządem PiS w 2007 roku, dzieli bardzo wiele. W zasypaniu przepaści nie pomagały też komentarze pod adresem Jarosława Kaczyńskiego z 2010 roku. Gdy po katastrofie smoleńskiej szef PiS napisał list do europarlamentarzystów o imperialnych zapędach Rosji, Sikorski zastanawiał się, czy „tym razem pan prezes jest na proszkach czy nie”. Politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy w przeciwieństwie do poprzedniego roku, nie zbojkotowali exposé Sikorskiego hurtowo, pamiętają mu też, że jeszcze w 2020 roku mówił, że Putin to nie Stalin, bo zabija detalicznie, i że chwalił się, iż reset z Rosją Polska zaczęła przed Obamą. Ze względu na tę postawę PiS zawsze będzie Radosława Sikorskiego krytykował, a minister zawsze będzie budował swój przekaz w kontrze do największej partii opozycyjnej. – Naprawdę uważacie, że Polska będzie silniejsza bez silnej Unii? Czy naprawdę chcecie, aby Unia Europejska stała się tylko unią celną? – pytał minister, dowodząc, że wspólne przedsięwzięcia obronne UE nie oznaczają tworzenia NATO bis ani osłabienia paktu północno atlantyckiego, a silniejsza integracja i rezygnacja z zasady jednomyślności wzmocnią wspólnotę, nie pozbawiając nas suwerenności.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-04-28

4bs