Zagrożenie to rośnie wraz z rozwojem cywilizacyjnym i działalnością człowieka. Największe niebezpieczeństwo stanowi hałas drogowy, kolejowy i lotniczy. Przez niego jesteśmy zestresowani, nerwowi i przewrażliwieni. – Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie mamy do czynienia z 12 tys. przypadków przedwczesnej śmierci spowodowanych hałasem – mówił Alan Grinde, założyciel Instytutu Ekologii Akustycznej. – Tam, gdzie jest głośniej, ludzie żyją trzy lata krócej. W Polsce od 2012 r. obowiązują złagodzone normy dopuszczalnego poziomu hałasu – w dużych miastach wynoszą one do 70 decybeli (dB) w dzień i do 65 dB w nocy.
Koalicja Polski Alarm Hałasowy ocenia, że nie chronią one odpowiednio mieszkańców, dlatego wystosowała list do Donalda Tuska z apelem o podjęcie zdecydowanych działań w walce ze smogiem akustycznym. – Jeżeli chcemy realnie zmniejszyć hałas w naszych miastach, musimy postawić na transport publiczny. Tylko szybka, wygodna i niezawodna komunikacja – zarówno miejska, jak i międzymiastowa – może przekonać ludzi, by zostawili samochód w garażu. Równie ważne są przystępne ceny biletów i dobre skomunikowanie nawet mniejszych miejscowości. Potrzebujemy też więcej cichych, elektrycznych pojazdów – zasilanych czystą, odnawialną energią. Tylko wtedy transport będzie nie tylko wygodniejszy, ale i zdrowszy dla nas wszystkich – ocenił Paweł Pomian, jeden z sygnatariuszy listu do premiera. Hałas nie tylko uszkadza nasz słuch. „(…) Eksperci alarmują, że smog akustyczny wpływa destrukcyjnie na pracę naszego serca. Ekspozycja na hałas zwiększa ryzyko zawałów.
Atakowany jest układ nerwowy oraz hormonalny – rozdrażnienie, agresja, niepokój i stres, które sprzyjają wydzielaniu adrenaliny i kortyzolu, mogą być właśnie skutkiem długotrwałej ekspozycji na zbyt głośne dźwięki. Prowadzą one do chronicznych zaburzeń snu i do zmęczenia, a nawet do depresji. Hałas taki, jaki generuje szybko przyspieszający samochód, może doprowadzić do insulinooporności, a w konsekwencji do cukrzycy”.