W młodości był dobrze zapowiadającym się łyżwiarzem figurowym. Niestety, w 1973 roku, w wieku 20 lat, doznał kontuzji pięty. I wtedy cała jego przyszłość, do tej pory jasna i określona, legła w gruzach. Nie chodził przez rok, a kiedy wreszcie udało mu się ruszyć z miejsca, stało się jasne, że o skokach i lądowaniu na twardym lodzie może zapomnieć. Ortopeda Komitetu Olimpijskiego Stanów Zjednoczonych chciał, żeby poddał się eksperymentalnemu zabiegowi chirurgicznemu, lecz Fuhrman nie wierzył eksperymentom. Wychowany przez ojca w kulcie medycyny naturalnej, szukał pomocy u słynnego wówczas naturopaty Herberta Sheltona, który zaordynował mu kurację postem. Przez ponad 40 dni Fuhrman pił tylko wodę. Na początku leczenia ważył 150 funtów, po jego zakończeniu – 88. – Prawie mnie zabili – wspominał ze śmiechem wiele lat później. Terapia była drakońska, ale problem z piętą zniknął, niestety, wraz z większością mięśni i szansą startu w igrzyskach olimpijskich w 1976 roku. O kolejnych zawodach nawet nie miał co myśleć, był już na nie po prostu za stary. Ktoś inny, o słabszej psychice, pewnie by się załamał albo chociaż pozwał Sheltona za zmarnowanie kariery, Fuhrman jednak wykorzystał swoje koszmarne doświadczenia, by zmienić bieg własnego życia.
Subskrybuj