W Polsce znałem tylko jedną osobę, która za nic nie weszłaby do kościoła. Była to satyryczka Marysia Czubaszek, która – gdy nas kiedyś gościnni gospodarze zawieźli w Świdnicy do zabytkowej Świątyni Pokoju – kategorycznie odmówiła wyjścia z samochodu, pomimo zapewnień, że kościół jest ewangelicki i dawno nieczynny.
Innym przypadkiem jest generał Wojciech Jaruzelski, zapamiętany z tego, że nie wszedł do kościoła podczas pogrzebu własnej matki, ale może to przez wcześniejszy przesyt, bo w młodości z kościoła w ogóle nie wychodził, kończąc klasztorną szkołę z internatem. Podaję przykłady osób nieżyjących, bo ich nie spotkają już nieprzyjemności.
Subskrybuj