Przeszedł na emeryturę dwadzieścia lat temu. – Co wcale nie znaczy, że osiadłem na laurach. Granie i śpiewanie jest jak narkotyk, muszę to robić, bo nie mogę sobie znaleźć miejsca. Takie oczyszczenie, katharsis. Potrzebuję bodźca, żeby wyjść na estradę i zaśpiewać. Pół roku temu przygotowałem program z piosenkami o Gdańsku autorstwa Bogdana Malacha, Leszka Miodowicza, Leonarda Rybickiego i również mojego. Śpiewam też stare piosenki, takie z czasów budowy portu w Gdyni. To na przykład „Piątka z Albatrosa” Feliksa Konarskiego, który napisał słowa do legendarnej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”, a także „Był kapitan dzielny chwat” i „Piosenkę o Gdańsku” z moimi nowymi tekstami.
Subskrybuj