Zdjęta z funkcji zachowywała się jak zdjęta z krzyża. Pełniąc swój urząd, niby stała jak skała, ale jakby leżała. Krzyżem w kościele. Zdaniem lekarzy ból w krzyżu może być powodem licznych dolegliwości. U polityków może powodować omamy i halucynacje.
Politykom z bólem krzyża wydaje się, że są prześladowani przez innowierców i wszędzie widzą wrogów Kościoła. Tadeusz Rydzyk, płodny biznesmen z Torunia (przez wielu parafian nazywany otwarcie „ojcem”) pod wpływem krzyżowych bólów utracił wiarę. W dotacje od rządu Tuska. Biskupi od lat głoszą tezę, że Polska powinna iść drogą krzyża. Te święte słowa trafiły do serc dziennikarzy, którzy w czasie konferencji Jarosława Kaczyńskiego wzięli go w krzyżowy ogień pytań. Takiego krzyża pan Prezes nie dał rady unieść, bo przyzwyczaił się do maślanych oczu Danuty Holeckiej. Zdaniem urbanistów ból krzyża oznacza korek na skrzyżowaniu ulic i, niestety, nawet szwedzki masaż sportowy czy lekki relaksacyjny niewiele tu pomoże.
Jeśli ktoś kocha farsy, a ma po ból w krzyżu dosyć tych politycznych, może wybrać się do Teatru Capitol w Warszawie na nową farsę pt. „Lumbago” w reżyserii Olafa Lubaszenki. Osią akcji jest tu ból w krzyżu jednego z bohaterów, który nieoczekiwanie dla siebie klinuje się w wannie własnej kochanki. Jak to w klasycznej farsie bywa, następuje szereg idiotycznych zdarzeń, które przeplatają się z szeregiem przekomicznych postaci. Mamy karnawał, czas zabawy i radosnych uniesień, więc na przekór krucjatom i manifestacjom politycznych „bólokrzyżowców” możemy śmiało rozerwać się przy czymś lekkim i zabawnym. Doborowa obsada spektaklu zapewnia twórczy chichot, po którym potrzebna będzie maść na zajady.
Sztuki i dramatów cierpiących za miliony (wypłat) i walczących o idee (czyli o ciepłe posady) mamy sporo w codziennym politycznym teatrze kukiełek. Jak bawić się farsą, to tylko tą perfekcyjnie udawaną w teatrze, bo ta prawdziwa wychodzi nam niczym Samuel Pereira w TVP, czyli bokiem.