Maciąg była ikoną polskiego modelingu i inspiracją dla pokoleń. Jej międzynarodowa kariera rozpoczęła się pod koniec lat 80., kiedy wygrała konkurs dla modelek w Nowym Jorku, co otworzyło jej drzwi na światowe wybiegi. W latach 90. zachwycała na pokazach w Paryżu, Mediolanie i Nowym Jorku, współpracując z legendami mody, takimi jak Karl Lagerfeld, Pierre Cardin czy Escada. Była nie tylko twarzą kampanii i wybiegów, ale symbolem klasy, elegancji i pewności siebie. Po zakończeniu kariery skupiła się na promowaniu świadomego życia. Napisała kilkanaście książek, łącząc praktyczne porady dotyczące zdrowia i odżywiania z refleksją nad równowagą ciała i ducha.
W 2021 roku nasz dziennikarz Tomasz Gawiński robił z Agnieszką wywiad do swojego cyklu „Szukamy ciągu dalszego”. W tekście tym Maciąg jawi się jako przykład spektakularnej przemiany człowieka, który doświadczył największych pokus blichtru, kariery i sławy, a jednak odnalazł spokój. Gawiński przypomina jej drogę od światowej kariery modelki, przez występy telewizyjne i muzyczne, aż po życie w ciszy, naturze i twórczym wyciszeniu. Ta podróż – długa, kręta i pełna wewnętrznych konfliktów – staje się świadectwem, że prawdziwy rozwój nie zawsze towarzyszy spektakularnym sukcesom. Czasem rodzi się dopiero wtedy, gdy człowiek zatrzyma się i wsłucha we własne potrzeby. Maciąg mówi w nim tak: – Potrzebowałam powietrza, zieleni, swobody, normalności i uznałam, że te braki muszę uzupełnić. I tak już żyję od dziesięciu lat. Jej historia nie zaczyna się jednak od blichtru, lecz od rodzinnego domu w Białymstoku, w którym sztuka była częścią codzienności. Wraz z braćmi rysowała, tworzyła, a w Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu trafiła do klasy tkactwa artystycznego. – Tkałam gobeliny, arrasy. Uwielbiałam to. Te wczesne lata kształtowały jej wrażliwość, ale też determinację, która później stała się fundamentem kariery. Kiedy usłyszała, że mogłaby zostać modelką, pojechała na casting do Warszawy. Spośród pięciu tysięcy dziewcząt wybrano właśnie ją. Poleciała za ocean i szybko odnalazła się w świecie największych wybiegów. Jej kariera nabierała tempa, została okrzyknięta wschodzącą gwiazdą modelingu, „następczynią Cindy Crawford”. Choć mogła osiągnąć jeszcze więcej, czuła, że pulsujący, hałaśliwy świat nie jest dla niej. – Odnalezienie się przeze mnie w świecie, który nigdy nie spał, było niemożliwe. Los sprawił, że wyjazd na wakacje do Polski odmienił wszystko. To wtedy poznała Pawła Maciąga i szybko została mamą. Reakcje ludzi z branży były brutalne – słyszała, że musi wybierać:
– Powiedziano mi, że muszę wybrać, czy rodzę dziecko, czy stawiam na karierę. Wybrała macierzyństwo, w pełni świadoma ceny, jaką płaci. Wróciła do pracy, ale już nie po to, aby zdobywać świat, lecz aby zapewnić stabilność rodzinie. Równocześnie otwierały się dla niej inne drzwi – muzyczne, dziennikarskie, telewizyjne. Nagrała album „Marakesz 5:30”, prowadziła program „Siedem pokus” w RTL 7, pracowała w mediach i modzie. Jednak intensywne tempo i rosnąca popularność coraz bardziej jej ciążyły: – Największy sukces, ale i najtrudniejszy okres mojego życia. Poczułam bowiem, czym jest popularność. Nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Zaczęła więc studiować psychologię i kulturoznawstwo, aby zrozumieć siebie i świat, w którym funkcjonowała. – Chciałam zrozumieć to wszystko, co przeżywam, co mnie otacza – mówiła. Prawdziwy przełom nastąpił w czasie choroby jej ojca. Obserwując jego ostatnie chwile, zrozumiała, że podążała drogą, która nie była jej własną.
– Zdałam sobie sprawę, że goniłam za wyimaginowanymi wartościami, a de facto liczy się bliskość, szczerość, trzymanie za rękę. To doświadczenie uświadomiło jej, że jej życie stało się sztucznie stworzonym światem, pozbawionym autentycznych wartości. Wtedy po raz pierwszy poczuła, że musi wysiąść z pędzącego pociągu show-biznesu. – Wydawałoby się, że kiedy to się stanie, świat się rozpadnie. Tymczasem nic się nie stało. Świat dalej się toczy. Poddała się procesowi przemiany, a kluczowym elementem tego etapu było duchowe otwarcie: – Poprosiłam Stwórcę o prowadzenie. Zawarłam pakt, że nic nie wiem i że On nauczy mnie wszystkiego. To symboliczny moment, od którego – jak mówiła – rozpoczęła życie „od zera”. W następnych latach poświęciła się pracy nad sobą – jodze, medytacji, zrozumieniu własnych schematów i przekonań. Przyszło zainteresowanie ziołolecznictwem i terapiami naturalnymi. Zaczęła dzielić się wiedzą z innymi. – Odkrywałam zupełnie nową jakość życia i chciałam się tym dzielić. Wychodziłam z chorób w sposób naturalny. Z tego procesu narodziły się jej książki – pisane „z pasji, z miłości do ludzi i natury”. Opuściła wielkie miasto i przeniosła się w pobliże lasu. Wieś stała się jej naturalnym środowiskiem, przestrzenią prawdziwego oddechu. – Szczęście jest w rzeczach prostych – powtarzała z pełnym przekonaniem.