– Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i niektórzy urzędnicy Kancelarii Prezydenta twierdzili, że nasze wojsko – podobnie jak partnerzy z NATO – podczas rosyjskiego ataku zdali egzamin. Jednak generał Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie, nazwał to nieudaną próbą odstraszania.
– Jeżeli chodzi o efektywność zastosowanych środków, to mieliśmy do czynienia z reakcją zdecydowanie nadwymiarową. Nasze siły zbrojne we współpracy z sojusznikami użyły bardzo kosztownych systemów, między innymi myśliwców F-16 i F-35, rakiet, z których każda kosztuje powyżej miliona dolarów, po to, żeby niszczyć wielokrotnie tańsze rosyjskie drony. Gdyby takie ataki miały powtarzać się w przyszłości, gdyby rosła ich intensywność i skala, to rychło okazałoby się, że uległyby zmniejszeniu zdolności polskiego lotnictwa. Nasza reakcja ujawniła też ewidentne słabości, z których największą jest brak systemów do zwalczania dronów, które byłyby znacznie tańsze.
– Z tego, co pan powiedział, można przypuszczać, że podobne incydenty czy raczej ataki będą się powtarzać.
– Tak powinniśmy zakładać. Może wzrosnąć nie tylko liczba tych ataków i ich skala, ale także liczba celów. Teraz Rosjanie użyli nieuzbrojonych dronów „wabiących” Gerbera i – jak powiedział generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego – także dronów Geran, które są uzbrojone i one zostały zniszczone przez myśliwce. Przypomnę, że Ukrainę jednorazowo atakują roje dronów liczące nawet 800 sztuk.
Subskrybuj