Miał wystąpić na tegorocznym festiwalu „Top of the Top” w Sopocie. Nawet odbył próbę z Natalią Grosiak, członkinią zespołu Mikromusic, z którą zamierzał zaśpiewać piosenkę „Cud niepamięci”. Później jednak poczuł się źle, zasłabł i został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze podjęli próbę ratowania mu życia. Jednak bezskutecznie. Umarł w czwartek, 21 sierpnia 2025 roku, a prokuratura przekazała informacje, że wszczęto śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Na wiadomość o jego śmierci festiwal przerwano, jednak widzowie nie opuścili amfiteatru. Dla nich kilkoro artystów, m.in. Kamil Bednarek, Marika, Kasia Sienkiewicz i Halina Frąckowiak, zaśpiewało utwór „Tolerancja”, o którym mówił, że najważniejszy jest w nim pierwszy wers: „Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie”. – To był cios dla nas wszystkich. Festiwal został całkowicie przykryty żałobą. Teraz, jak się ogląda fragmenty występów, te śmiechy, te fajerwerki, to wszystko wydaje się takie sztuczne… Gdyby nie dramatyczna wiadomość o śmierci Stanisława, to powiedziałabym, że było znakomicie. Zaśpiewałam z Natalką Przybysz, to było dla mnie ogromne przeżycie. Potem gruchnęła wieść o Staszku i wszystko się zepsuło – wyznała Ewa Bem.
W ostatnich latach życia Soyka cierpiał na różne problemy zdrowotne. Miał nadciśnienie i cukrzycę typu 2. Po usłyszeniu jednej z diagnoz zmienił sposób odżywiania i odstawił używki. Zrzucił też blisko 30 kilogramów. – Jest taka kamedulska mądrość, żeby pamiętać o śmierci. Nie chcę powiedzieć, że ja myślę o śmierci cały czas, ale owszem, stosuję się do tej zasady od lat i jakiś ułamek sekundy dzień w dzień o śmierci jest. To jest ułamek sekundy – mówił w jednym z wywiadów, kiedy choroba coraz bardziej utrudniała mu funkcjonowanie. – Nie wiem, czy będę przygotowany na to, kiedy przyjdzie pora, ale wiem, że człowiek chce żyć.
Urodził się 26 kwietnia 1959 roku w Żorach. Już w wieku 7 lat śpiewał w kościelnym chórze, a jako 14-latek grał do mszy na organach. Równocześnie uczęszczał do liceum muzycznego w Katowicach w klasie skrzypiec, a następnie studiował w tamtejszej Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego na kierunku aranżacji i kompozycji. Kiedy miał 17 lat, jego bohaterami byli Händel i Bach. Uwielbiał muzykę barokową. Jego zainteresowania zmieniły się, kiedy znalazł w domu małą płytę z 4 piosenkami w wykonaniu Raya Charlesa. „To była pierwsza moja konfrontacja z czymś zupełnie nowym. Wtedy z eteru docierała do nas głównie muzyka polska, najwyżej włoska, ale mało było amerykańskiej. Dlatego piosenki Raya Charlesa wyjątkowo na mnie podziałały i pozostały ze mną na dłużej”. Kolejna zmiana w jego muzycznych zamiłowaniach nastąpiła, gdy jeden z kolegów podarował mu kasetę z płytą „Kind of Blue” Milesa Davisa. „Byłem przyzwyczajony do tego, że jak się ma zamiar zagrać koncert Mozarta, to trzeba najpierw wczytać się w partyturę, potem ją zapamiętać i dopiero wtedy zacząć ją interpretować. Należało zagrać wszystko zgodnie z zapisem. Po płycie Davisa zacząłem rozumieć muzykę, którą się improwizuje”.
Będąc jeszcze uczniem liceum, Soyka kolegował się ze studentami wydziału muzyki jazzowej i rozrywkowej katowickiej akademii i uczestniczył w ich jam session. W 1977 roku nawiązał współpracę z Jarosławem Śmietaną i występował z jego grupą Extra Ball. Później koncertował samodzielnie. Zapis jego recitalu jazzowego w Filharmonii Narodowej w Warszawie z 1979 roku trafił na jego koncertową płytę „Don’t You Cry”. Śpiewał też piosenki z artystami sceny rozrywkowej. W 1980 roku wystąpił w śpiewogrze Katarzyny Gärtner „Pozłacany warkocz”, obok m.in. Andrzeja Zauchy. Z tego czasu pochodzi jego pierwszy autorski hit, zatytułowany „Śliczna różdżkareczka”.
Od lat 80. ubiegłego wieku jego kariera muzyczna intensywnie się rozwijała. W 1988 roku wydał płytę „Radioaktywny”, na której zebrał kompozycje zarejestrowane od 1983 roku. Równocześnie koncertował i nagrywał z artystami reprezentującymi różne style. Był m.in. na scenie z Tadeuszem Nalepą z okazji jego 60-lecia urodzin i śpiewał z nim utwór „Kiedy byłem małym chłopcem”. Przede wszystkim jednak współpracował z jazzmanami. Z triem Wojciecha Karolaka i Michałem Urbaniakiem rezydował w jazzowym klubie „Quasimodo” w Berlinie Zachodnim, a w 1982 roku wystąpił na festiwalach jazzowych w Norymberdze i Stambule. Współpracował też z niemieckim oddziałem firmy MCA Records, dla którego nagrał album z piosenkami w języku angielskim.
Wczesne lata jego estradowej pracy podsumowuje album „Retrospekcja”, wydany w 1995 roku, a nagrany z udziałem Janusza Iwańskiego oraz grupy Tie Break. Znalazły się na nim utwory z pierwszych lat jego kariery, takie jak „Cud niepamięci”, „Kiedy jesteś taka bliska”, „Absolutnie nic” oraz wspomniana „Tolerancja”. To piosenki, które Sojka skomponował do swoich tekstów. Nierzadko również włas ną muzyką oprawił poezję innych autorów. W 1995 roku ukazał się jego longplay z sonetami Szekspira, a w 2002 roku do sprzedaży trafił album „Soykanova”, na którym on i muzycy jazzowi (m.in. Mateusz Pospieszalski, Antoni Gralak, Janusz Iwański) wykonują piosenki z wierszami Leopolda Staffa, Bolesława Leśmiana, Andrzeja Poniedzielskiego oraz innych polskich i zagranicznych poetów. Do tych ostatnich należy Federico García Lorca, autor tekstu kompozycji „Danza”. Z kolei w 2011 roku Soyka wziął na warsztat dorobek twórczy jednego z naszych noblistów, Czesława Miłosza.
Wreszcie bywało, że zamiast samodzielnie tworzyć piosenki, wykonywał utwory innych kompozytorów. Takie znalazły się na longplayu „Stanisław Soyka w hołdzie Mistrzowi” z 2012 roku, zawierającym przeboje z repertuaru Czesława Niemena.
Nie zerwał jednak z komponowaniem. 7 lat później wydał album „Muzyka i słowa”, na którym znów jest w pełni autorem wszystkich piosenek. Za ten krążek był nominowany do Fryderyka. Nagrodę tę otrzymał parokrotnie, w tym za album „Tryptyk Rzymski”, który jest muzyczną interpretacją poematu papieża Jana Pawła II (w kategorii „Najlepszy album z muzyką poetycką”). Uhonorowano go również okolicznościową statuetką w kategorii „Artysta Roku”.
Był nie tylko wybitnym muzykiem, podziwianym przez fanów, ale równocześnie człowiekiem o miłym usposobieniu, otwartym na ludzi. „Przyjmuję zaproszenia tam, gdzie chcą ze mną rozmawiać” – mówił pianista i wokalista o jazzowej duszy.