5 grudnia 1991 r. policja w Czechowicach- -Dziedzicach otrzymała zgłoszenie o znalezieniu zwłok mężczyzny w pozycji klęczącej na łące w pobliżu stawów hodowlanych PGR w Bestwinie. Przy ciele znaleziono dokumenty, w tym dowód osobisty i legitymację służbową Komendy Wojewódzkiej Policji w Bielsku-Białej, potwierdzające tożsamość Roberta W. Lekarz stwierdził zgon, ale nie określił przyczyny. W organizmie denata wykryto 1,6 promila alkoholu, a ze względu na to, że temperatura w nocy spadła poniżej 0˚C, przyjęto hipotezę śmierci z wyziębienia.
Pojawiły się wątpliwości, jak Robert W., mieszkający w Bielsku-Białej i pracujący od trzech dni w sanatorium „Gwarek” w Goczałkowicach- Zdroju, znalazł się nad stawem w Bestwinie – poza trasą pociągu do Bielska- Białej. W ostatni wieczór przed śmiercią pił alkohol z nowym szefem i pielęgniarką w miejscowym barze. Około godz. 22 pożegnali go, a świadkowie widzieli, jak kierował się w stronę dworca PKP. Nie ustalono jednak, dlaczego znalazł się 12 km dalej, w miejscu, do którego nie miał powodu się udać.
Subskrybuj