A to uzasadnienie: „Być może w przyszłości okaże się , że obecni obwinieni zostaną bohaterami”.
Jest to ze strony Wysokiego Sądu akt kunktatorstwa i aż nazbyt czytelnego zabezpieczania się na przyszłość, zakładający, że to podsądni mogą być kiedyś górą i jeszcze się wtedy na sądzie – już nie tak wówczas wysokim – odegrać. Więc sąd od razu zastrzega, że skazuje, ale z musu i wcale nie chcąc, spodziewając się, że może się to kiedyś na nim skrupić.
Taki wyrok – umowny i na niby – odbiera jednak Ostatniemu Pokoleniu większość jego atutów. Przede wszystkim przesądza, że nie jest bynajmniej pokoleniem ostatnim, bo czeka je być może wielka przyszłość. Nie po to jednak pokolenie to histeryzuje na ulicach, żeby nikt nie wierzył w to, że są skończeni. Pobłażliwy i lekceważący stosunek sądu może też właśnie odebrać im tę przyszłość: wszystkie wielkie zwycięskie ruchy muszą przebyć etap prześladowań i represji, aby na nim zbudować swoją przyszłą legendę. Gdyby sądy skazujące kolejno na więzienia i zesłania Piłsudskiego, komunistów polskich, podziemie solidarnościowe etc., etc. uznały od razu, że później ocenione to zostanie inaczej i „obwinieni zostaną bohaterami”, uniemożliwiłoby im to prawdziwe ich skazanie, a jego brak w życiorysach w ogóle pokrzyżowałby obwinionym wszelką dalszą karierę.
Subskrybuj