– W maju tego roku szefowi KRRiT Maciejowi Świrskiemu postawiono 11 zarzutów. Miał stanąć przed Trybunałem Stanu. Wniosek podpisało 185 parlamentarzystów. W połowie maja Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów wszczęła śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez przewodniczącego KRRiT. W czerwcu z kolei wszczęte zostało śledztwo ws. nieprawidłowości, których w 2017 roku mieli dopuścić się członkowie zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, w którym zasiadał wówczas Maciej Świrski. Ten „talib PiS-u” może śmiać się w kułak, bo Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydał postanowienie, które zobowiązuje organy Sejmu do powstrzymania się od wszelkich działań w sprawie postawienia przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przed Trybunałem Stanu. TK chce zablokować ruchy przeciwko Świrskiemu. To jest działanie na szkodę interesu publicznego, bo w naszym interesie jest pociągnięcie Świrskiego do odpowiedzialności za nadużycie władzy. Czekają na to nie tylko zwolennicy nowych rządów, ale wszyscy, którzy chcieliby oczyścić KRRiT z wpływów politycznych. Kadencja Świrskiego to dowód na degrengoladę tej instytucji.
Inny pupilek poprzedniej władzy – prezes Narodowego Banku Polskiego Andrzej Glapiński – który też ma stanąć przed TS, przyznaje sobie szokująco wysoką podwyżkę (ma zarabiać prawie 200 tys. zł więcej w ciągu roku). To więcej niż zarabiają jego odpowiednicy we Francji czy w USA! Na pytanie dziennikarki TVN, na jakiej podstawie przyznał sobie premię, zrugał ją słowami „współczuję pani, że ma pani taką pracę” i dodał: „pytanie jest oparte na fałszywych przesłankach. Prezes NBP nie ma prawa przyznawać sobie żadnej premii”. Glapiński przyrżnął głupa, bo jego podpis widnieje pod odnośną uchwałą, a zarząd zgodził się na podwyżki na jego wniosek! W 2023 roku strata NBP wyniosła 20 mld zł, a prezes przyznawał sobie nagrody! Donald Tusk zapowiadał rozliczenie prezesa NBP za zniszczenie niezależności banku. Przyszła pora na realizację tej obietnicy, bo powodów jest więcej.
Politycy mają skłonność, aby atakować dziennikarzy zadających im trudne pytania. W programie TVP Info „Kwiatki polskie” fragment wywiadu z Przemysławem Wiplerem z Konfederacji; dziennikarka TVP zapytała o jego rozmowę z b. ministrem z Suwerennej Polski Maciejem Romanowskim, któremu prokuratura zarzuca 11 przestępstw. Wipler: „Pani nie rozumie odpowiedzi na pytania”. Po chamsku łaja ją i obraża. Też nie rozumiem jego odpowiedzi, bo kluczy i ucieka od meritum. Mówi: „powiedziałem wszystko, na co miałem ochotę” – czyli nie powiedział nic! Powinien mieć pretensje do samego siebie, że nie umie się jasno wysłowić – ale czy nie umie, czy nie chce? Niektórym politykom wydaje się, że skoro są posłami, to wszystko im wolno. Że bezczelnie i bezkarnie mogą besztać dziennikarzy, nie odpowiadać na pytania, pleść androny, rżnąć głupa. Przykład przyszedł z pisowskiej góry, żeby wspomnieć tylko b. marszałka Terleckiego. Media powinny solidarnie piętnować takie zachowania. Powinny, ale tego nie robią. Poziom zależności od polityków, szczególnie mediów prawicowych, jest tak przemożny, że chyba nigdy nie będzie je stać na krytykę swoich idoli.
Dariusz Joński, polityk KO, w programie TVP Info zapowiedział szybkie postawienie zarzutów kolejnym politykom PiS: Morawieckiemu, Kaczyńskiemu i Ziobrze. Oby skutecznie, tymczasem czekamy na pierwszą jaskółkę, tj. postawienie Świrskiego przed Trybunałem Stanu. To będzie sprawdzian wiarygodności i siły rządowej koalicji.