W symbiozie z SUV-ami. Recenzja Renaulta Symbioza

Renault znalazło na siebie pomysł, specjalizując się w produkcji SUV-ów. I trzeba przyznać, że Francuzom wychodzi to całkiem nieźle.

Fot. Maciej Woldan

Po kilku niedawnych premierach nie zwalniają tempa i właśnie pokazali następne auto. Symbioz jest już ósmym (!) tego typu samochodem w gamie Renault. Przedstawiciele marki twierdzą, że najbardziej uniwersalnym i najbardziej sensownym dla czteroosobowych rodzin. Na razie reprezentant segmentu C pod maską może mieć jeden hybrydowy, 145-konny zestaw. Dostępne są także trzy wersje wyposażenia z nieprzesadnie wygórowanym cennikiem.

Na pozór wydaje się, że to jakiś obłęd. Osiem „uterenowionych” samochodów w gamie?! Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się ofercie Renault, można dojść do wniosku, że w tym szaleństwie jest metoda. Udając się na prezentację prasową najmłodszego francuskiego dziecka, czyli Symbioza, byłem przekonany, że jadę mierzyć się z czymś wtórnym. Niby nowym, a tak naprawdę tylko lekko przebranym starym znajomym. Pomyliłem się, bo Symbioz – mimo podobieństw do Captura – solidnie się od niego różni i należy go kojarzyć z większym rodzeństwem.

Warto uporządkować zależności i hierarchię we francuskiej rodzinie, bo sprawy wcale nie są oczywiste. Nowe Mégane i Scénic (notabene Europejski Samochód Roku 2024) ze swoimi dobrze znanymi poprzednikami, święcącymi rynkowe sukcesy w drugiej połowie lat 90., dzielą właściwie tylko nazwy. Obecnie są dopracowanymi i przyjemnymi w obyciu elektrykami o podwyższonych nadwoziach. Z racji, że są zasilane wyłącznie prądem, trudno liczyć na ich specjalną popularność. Zwłaszcza w Polsce. Co innego z hybrydami – także ze zwiększonym prześwitem nadwozia, jak przystało na obecne realia – dzięki którym Renault może się spodziewać zwiększonego ruchu w swoich salonach. Wyliczankę trzeba zacząć od Captura, czyli „miejskiego SUV-a”, jak opisuje go Renault. Przedstawiciel segmentu B sprzedaje się dobrze, a ostatnio przeszedł subtelny, lecz potrzebny lifting. Dalej mamy Arkanę, czyli większe już auto, o nadwoziu określanym jako SUV coupe. To najtańszy na rynku przedstawiciel tej kategorii modnych i pożądanych samochodów. Następnie czeka większe, lepiej wykończone – a co za tym idzie droższe – trio. Austral, jego „przedłużony” brat Espace i Rafale. Ostatni z nich to flagowy okręt Francuzów, będący ich największą dumą. Nie tylko świetnie wygląda, ale odważnie aspiruje do segmentu premium. Gdzie zatem znaleźć jeszcze miejsce dla najgorętszej nowości, czyli Symbioza?

Fot. Maciej Woldan

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-09-24

Maciej Woldan