Stała się rzecz niesłychana: Prawo i Sprawiedliwość przyznało, że przez 8 lat łamało prawo! Opublikowany w mediach tzw. tajny raport Kurskiego i Olechowskiego jest dowodem na to, że PiS „ukradł” media publiczne (a w szczególności telewizję) oraz że poprzednie władze TVP systematycznie naruszały Ustawę o radiofonii i telewizji z 1992 roku, działając wyłącznie w interesie PiS-u i Zjednoczonej Prawicy, zabiegając o utrwalenie ich rządów, kpiąc z zapisów o bezstronności i pluralizmie mediów publicznych. Mimo że o tym wiedzieliśmy już od dawna, to po raz pierwszy jawnie, całkiem otwarcie i zupełnie bez skrupułów, wręcz bezczelnie, autorzy raportu (byli dziennikarze, pracownicy i władze TVP) przyznali się publicznie do działań niezgodnych z prawem. To donos na siebie i samooskarżenie. To tak, jakby mówili: „Owszem, ukradliśmy telewizję, no i co nam zrobicie?”, zapominając, że historia kołem się toczy i że może ich dopaść jeszcze mocniej niż teraz karząca ręka sprawiedliwości. Powtórzę to z naciskiem: ten raport zawiera dowody na niezgodne z prawem wykorzystanie mediów publicznych przez PiS i jego treść powinna stać się przedmiotem zainteresowania prokuratury.
Raport, który został dostarczony Jarosławowi Kaczyńskiemu, winą za utratę władzy obarcza tych wszystkich, którzy rok temu doprowadzili do usunięcia Jacka Kurskiego z fotela prezesa TVP, a w szczególności obwinia b. prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza i prokurenta TVP Przemysława Herburta. Autorzy raportu stroją się obłudnie w piórka obrońców demokracji, niewiniątek zarżniętych również przez swoich, którzy nie docenili ich propagandowego geniuszu. To oni, rzekomi nosiciele prawdy, wymyślają „zdradę” Matyszkowicza i Herburta, która – według nich – sprawiła, że TVP trafiła w ręce nowej ekipy, nie zauważając nieuchronności zmian, które musiały nastąpić w warunkach utraty władzy przez PiS. Opis tych „knowań” przypomina kiepską powieść kryminalną ze „zdrajcami” i „zdradzonymi”, tyle że nie o świcie, a w samo południe. Zwolennicy Kurskiego i zapewne on sam łudzą się, że mogli utrzymać telewizję w swoich rękach, albowiem mobilizowaliby ludzi do społecznego oporu – oczywiście wtedy, gdyby szefem był nadal Jacek Kurski.
Już z pierwszych rozdziałów raportu uderza hipokryzja i megalomania jego twórców przekonanych o własnej nieomylności i sprawczości. Piszą, że „formułują tę ocenę dla historii”, świadomi, „jak zawodna jest ludzka pamięć”, żeby pamiętano, że to oni przywrócili Polakom „pluralizm opinii i wolność”, „dając pełną ofertę i możliwość demokratycznego wyboru widzom również spoza twardego kręgu Dobrej Zmiany”. Takie wnioski to dowód na kompletne oderwanie ich autorów od rzeczywistości, pomieszanie pojęć, nieumiejętność przyznania się do propagandowej i wyborczej klęski forsowanego przez lata modelu medialnej narracji opartego na kłamstwie, manipulacji i wmawianiu ludziom, że białe jest czarne, a czarne białe. Ciemny lud miał to kupić, ale diagnoza Kurskiego okazała się fałszywa, podobnie jak fałszywe są przesłanki i wnioski tego raportu. Za polityczno-medialne szalbierstwa PiS-u my, widzowie, zapłaciliśmy kilkanaście miliardów złotych z naszych podatków. Teraz przyszedł czas prawnych i finansowych rozliczeń.
Marek Palczewski
Czy mogło być inaczej
1. W tych dniach minęło 100 dni od wyborów, w wyniku których Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę i miesiąc od realnej utraty przez obóz Dobrej Zmiany Telewizji Polskiej. Przemoc i bezprawie, którymi rozprawiono się z TVP, świadczy o jej wadze i znaczeniu z punktu widzenia obozu III RP. Oni wiedzą, że TVP była kluczem i game changerem. Z jednej strony Tuska musiało cieszyć, że słaby przekaz TVP, po raz pierwszy niezdolnej do mobilizacji wielu wyborców PiS, miał znaczący wpływ na przegraną Dobrej Zmiany. Z drugiej żądza zemsty i odwetu na TVP za jej poprzedni kształt i sprawczość są silniejsze niż jakiekolwiek hamulce, prawo i reguły demokratyczne. Symboliczne, że pierwszą decyzją rządu Tuska podjętą na jego pierwszym posiedzeniu w grudniu było (bezprawne, wbrew art. 11 ustawy o NBP) odwołanie Jacka Kurskiego z funkcji reprezentanta Polski w radzie dyrektorów wykonawczych Banku Światowego w Waszyngtonie. Rytualnie zapowiedziane zostało przez Tuska na Twitterze i oznajmione na konferencji prasowej po obradach rządu. Było to jeszcze przed bezprawnym przejęciem gmachów Telewizji Polskiej.
Subskrybuj