W dzisiejszym świecie te miłe dla ucha hasła oznaczają ni mniej, ni więcej tylko ładnie opakowane oszustwa. Pal licho drobne ściemy przy okazji wciskania ludziom prezentów na święta. Wiadomo, że handlowcy od zawsze zachwalają swój towar jako „okazję”, nawet gdyby był nic niewart i drogi jak sumy wszystkich dotacji dla Ojca Dyrektora. Gorzej, gdy mamy do czynienia z oszustwem ocierającym się o przemyślany spektakl teatralny. Tu możemy ulec wrażeniu, że uczestniczymy w tajnym policyjnym śledztwie, które tropi oszustów bankowych, lub pomagamy w rodzinnej misji ratowania własnego wnuczka, który nabroił.
W obu tych przypadkach (a są jeszcze inne liczne odmiany i podgatunki) miły głos przez telefon przekonuje nas, że do naszych oszczędności w banku dobierają się złodzieje i musimy natychmiast ich powstrzymać, lub że bliska nam osoba, np. wnuczek, rozbiła auto po pijaku i natychmiast musimy wpłacić pieniądze, bo inaczej wnuczka czeka odsiadka. Przekręty „na wnuczka” to szeroko już opisywane, bezwzględne sposoby okradania starszych osób, które kierując się naiwnie miłością, oddają swoje oszczędności obcym cwaniakom. Bohaterką komedii warszawskiego Teatru Kamienica jest poczciwa Danuta (w tej roli świetna Aldona Jankowska), która daje się nabierać nie tylko na wszelkie promocje i „cudowne” produkty, ale jest także ofiarą próby wyłudzenia znacznej sumy opisaną metodą „na wnuczka”.
Jej przyjaciółka Bożena (Dorota Kamińska) ma o wiele bardziej rozsądne podejście do życia, niestety, nie uchroni to kobiet przed wplątaniem się w kryminalną intrygę. Kumpel z dawnych lat (wystrzałowy Robert Rozmus) będzie usiłował pomóc, ale sam padnie ofiarą wdzięków przebiegłej oszustki Malwiny (Agnieszka Wielgosz), a sytuację skomplikuje dodatkowo zakochany sąsiad Mieczysław (jak zawsze czarujący Michał Milowicz). W tej brawurowej komedii reżyserowanej przez niezapomnianego Emiliana Kamińskiego widzowie śmieją się szczerym śmiechem, bo jak tu nie zrywać boków z naiwności kobiecej i z dwóch męskich karykatur, nieudolnie podszywających się pod typy macho.
Ta sprawna komedia mówi nam więcej o naszym charakterze niż niejedna analiza psychologiczna. Jak u Gogola śmiejemy się jednak sami z siebie. Co tam metoda „na wnuczka”! Siedem i pół miliona osób nabrało się na Morawieckiego.