Przy okazji zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych usiadłem pod łukiem legendarnego mostu z tomem wykładów „Na linach życia” Gilles’a Deleuze’a, wydanym z okazji 100. rocznicy urodzin jednego z ostatnich wielkich filozofów. I on zginął śmiercią samobójczą, tyle że dwie dzielnice bliżej, w 17, gdzie 4 listopada 30 lat temu wyskoczył z okna swego apartamentu przy alei Niel 84. Wcześniej próbował ożywić
Tag: Paryż
wSztuce. Trzy pytania do TOMASZA RUDOMINO
1. Od lat mieszkasz w Paryżu, zajmujesz się sztuką, piszesz i tworzysz podcasty o sztuce, prowadzisz autorski portal „wSztuce.net”. Co poleciłbyś obejrzeć albo na co zwrócić uwagę w jesiennym sezonie wystawienniczym w Paryżu? – Paryż jest przebogaty w ważne wydarzenia artystyczne. Praktycznie w każdym miesiącu pojawia się jakaś perełka w postaci wystawy, która elektryzuje i
Niegdysiejsi prorocy. Nie polityka, lecz sztuka
Uwagę zwracało nazwisko Pierre’a Bonnarda, poniekąd mentora Józefa Czapskiego, nazywanego przez Giedroycia ministrem spraw zagranicznych paryskiej „Kultury” ze względu na jego rozległe kontakty w europejskich kręgach intelektualnych; skądinąd też patron 2026 roku, tyle że decyzją Sejmu RP. Ale nie o proroków politycznych chodziło, lecz sztuki. Czapski odczuwał artystyczne powinowactwo z malarzem Bonnardem, inspirując się Francuzem w
Dręczący absolut. Duchy XX wieku w jednym miejscu
Tematem ekspozycji jest egzystencjalna pustka w filozoficzno-artystycznych poszukiwaniach pierwotnego fenomenu bytu. Zaprezentowano rzeźby Giacomettiego: „Niewidzialny przedmiot”, „Ręka” i „Człowiek, który upada”, niepublikowane archiwa i ewokacje Beauvoir oraz teksty Sartre’a. Z ich „zawrotami głowy” i utratą punktów odniesienia dialoguje seria fotografii współczesnej artystki Agnes Geoffray, która przedstawia ludzkie ciała opierające się upadkowi. Ale najpierw trzeba przejść
Giedroyc: „To ma być żywy dom, a nie cmentarz”
„I jeszcze jedno zdanie z testamentu Jerzego Giedroycia: To ma być żywy dom, a nie cmentarz – kontynuowała pani prezes. – Dzięki przyjeżdżającym naukowcom, studentom, a także osobom odwiedzającym Dom Kultury, dom pozostaje zgodnie z życzeniem Redaktora miejscem pracy i żywym domem”. W tym roku stół zastawiono ukraińskimi potrawami. Stół szczególny, bo z Hotelu Lambert, pamiętający
Apollinaire. Apetyt na życie i to bez zbędnych znaków przestankowych
Posłuchajmy więc: toż to nasz urokliwy epikurejczyk Kostrowicki vel Apollinaire, o którym zmarły kilka lat temu malarz Bonnet pisał: Il va, il vole, il voge… On idzie, on leci, on płynie; przypomina półboga na misji zwiadowczej, przelatującego nad Paryżem w skórze drapieżnego, pięknego ptaka. Z okazji jego urodzin (26 sierpnia) sprawiłem sobie prezent, książkę „Guillaume Apollinaire, paryski flâneur” Gilles’a Schlessera z 213 adresami miejsc paryskich, bliskich
Mała śmierć, czyli orgastyczny erzac raju utraconego
Właściwie powinno się mówić nie/ chodźmy się kochać ale/chodźmy się umierać/miłość to mała śmierć/wpleceni w jej koło/kręcimy się wokół (…)/kula Słońca uderza nas w twarz/kula Słońca czy kula Ziemi?/kula blasku czy kula ciemności (…)/bierzesz ją w siebie jak żołnierz w natarciu/i podajesz dalej (…)/ tę miłość, tę śmierć… Małą śmiercią (la petite mort) nazywają Francuzi orgazm, tę
Playboy świata sztuki. Hockney ma już 88 lat
Wystawiono 400 prac. Hockney osobiście zaangażował się w ich selekcję oraz w przygotowanie ekspozycji. Pochodzą z ostatnich 25 lat jego twórczości, stąd ta liczba w tytule wystawy; niektóre powstały niedawno, w czasie jej dwuletnich przygotowań. Są też wcześniejsze dzieła, zwłaszcza te ikoniczne, co daje imponujący wgląd w kreatywny warsztat prawie siedmiu dekad twórczości artysty, w
Małgorzata Bańka zakochana w muzyce francuskiej. Ma także inną miłość
Niedawno wróciła z Korsyki, gdzie naładowała serce. – Cudowny pobyt, mnóstwo doznań, edukacja o nowym miejscu, o kulturze. I przyroda, która zachwyca! Był to wyjazd wakacyjny, ale w istocie muzyczny. – Cały czas coś się działo. Ciekawe rozmowy, sporo spacerów, a właściwie wspinaczek po kamiennych ścieżkach albo schodach, no i wspólne śpiewanie. Korsykanie czują się odrębnym narodem, chyba dlatego mają takie poruszające pieśni.
W każdym z nas tkwi ktoś nieznany. Carl Gustav Jung
Fascynował wielu, m.in. Olgę Tokarczuk, która, odbierając niedawno tytuł doktora honoris causa Sorbony, przypomniała swoje duchowo-poznawcze powinowactwa z Jungiem. Ten podróżnik po meandrach psyche, syn ubogiego pastora, a według rodzinnej legendy wnuk Goethego, zanim powędrował za tym kimś albo czymś w nas nieznanym, to najpierw pojechał ze Szwajcarii do Paryża. Miał 27 lat i dyplom doktora po obronie pracy O psychologii