Huragan na Florydzie. Straty oszacowano na 20 mld dolarów

Słowo „monstrum” nie pasuje do poetyckiego imienia „Idalia”, nadanego huraganowi, który zdemolował południe Stanów Zjednoczonych. Lecz to medialne określenie lepiej odzwierciedla charakter „Idalii”. Nie zapowiadała się na furiatkę. Narodzona w Zatoce Meksykańskiej, nieopodal półwyspu Jukatan, ruszyła jako „tropikalny sztorm” na północ. 27 sierpnia pojawiła się w monitoringu meteorologów i mediów w USA. 

Źródło: ABC News /YouTube

Z reguły nadciągające huragany, w odróżnieniu od tornad, są obserwowane i omawiane już na tydzień, dwa wcześniej. Jest czas, by się psychicznie i technicznie przygotować. Tym razem czasu było znacznie mniej. Gdy w niedzielę zakomunikowano, że sztorm tropikalny „Idalia” prze w kierunku Florydy, mało kto się przejął. Nazajutrz po zalaniu i zdewastowaniu Kuby został awansowany do huraganu kategorii I. To automatycznie uruchomiło działania profilaktyczne. Zmieniło też reakcje ludzi w mojej okolicy w centrum Florydy, zwłaszcza gdy ostrzeżono, że „Idalia” bierze na cel zatokę Tampę. 

Poniedziałek

W poniedziałek w dystrybutorach wody pitnej (1 galon, 3,5 litra, 25 centów), rozmieszczonych na terenie wielu centrów handlowych, było sucho, ludzie odchodzili z kwitkiem. Pierwszym objawem paniki huraganowej jest wykupywanie wody pitnej. Udało mi się w supersamie Winn Dixie upolować kilka ostatnich zgrzewek wody (20 butelek 0,5 l za 4 dolary). Następnym towarem, który znika przed huraganem, jest benzyna. Po godzinie w kolejce przed stacją odjechałem z pełnym bakiem. Połowa ludzi tankowała paliwo także do kanistrów. Po huraganie stacje bywają zniszczone tygodniami. Między poniedziałkowym popołudniem a wtorkowym porankiem opustoszały sklepy. Klienci pchali przed sobą wózki wypełnione po brzegi. Kupowano wszystko jak leci. Robienie zapasów nie jest do końca logiczne, bo huragan oznacza brak prądu, nieczynną lodówkę, czyli zepsute zakupy… Lecz ludźmi rządzi już psychologia zagrożenia. 

Nastrój przed nadciągającym huraganem przypomina film grozy w stylu Hitchcocka. Napięcie rośnie z godziny na godzinę. Telewizje porzucają inne tematy, na ekranach widać kręcący się wielobarwny obraz satelitarny huraganu; jego spodziewany szlak prognozują coraz bardziej podekscytowani meteorolodzy. Komórka wydaje co jakiś czas przeszywające dźwięki. To centrum dowodzenia akcją alarmuje o konieczności ewakuacji, podaje adresy schronisk. Co chwila głos zabierają przedstawiciele władz. Gubernator DeSantis ostrzega, że nie ma żartów, ogłasza stan alarmowy w większości hrabstw stanu, zapowiada postawienie w stan gotowości jednostek Gwardii Narodowej i Korpusu Inżynieryjnego Armii. Prezydent Biden zapewnia, że uruchamia specjalną federalną pomoc finansową dla Florydy, obiecuje pomoc FEMA – federalnej agencji asystującej przy klęskach żywiołowych; dystrybuującej darmową żywność, wodę, koce, leki etc. 

Wtorek

We wtorek wszystko to się nawarstwia i intensyfikuje, szczególnie gdy nadchodzi aktualizacja prognozy. Meteorolodzy obwieszczają, że „Idalia” „gwałtownie nabiera siły”; zostaje przekwalifikowana do kategorii III. Około południa jadę 4 km nad najbliższy mi brzeg Zatoki Meksykańskiej – do Hudson Beach. Na drodze szybkiego ruchu Highway 19 auta jadą na północ zderzak w zderzak. Na południe, oprócz radiowozów policji, podążają pojedyncze samochody. Nad zatoką spostrzegam złowróżbną zmianę. Woda sięga prawie poziomu mola, jest co najmniej metr powyżej normalnego stanu. Na horyzoncie, na południowym zachodzie i wschodzie, widać zapowiedź „Idalii”. Kłębi się wał sinych chmur. Ale nie ma jeszcze silnego wiatru ani fal. Skąd taki poziom wody? To efekt tzw. królewskiego przypływu. Pełnia i położenie Księżyca w stosunku do Ziemi sprawiają, że przypływ jest znacznie wyższy. Dopadają mnie pierwsze warkocze huraganu. Ściana deszczu, jazda po omacku. Po półgodzinie wszystko się uspokaja – do następnego warkocza. 

Huragan w zatoce Tampie to koszmar władz miasta i położonego po drugiej stronie, przy Zatoce Meksykańskiej, St. Petersburga. Spiętrzone wichrem wody huraganu wepchnięte zostaną do zatoki Tampy i nie znajdą ujścia. Zaleją centra obu miast, dwa międzynarodowe lotniska, szpitale. Bardzo liczne na tym terenie osiedla domków prefabrykowanych (mobile home) zostaną zalane powyżej dachów, bo leżą w niżej położonych nieckach terenowych. Od dawna wiadomo, że to się kiedyś przydarzy, dziennikarze alarmują przy okazji każdego nadciągającego huraganu, lecz władze wzdragają się przed wydatkami miliardów dolarów na zabezpieczenia. Zatoka Tampa ma 1126 km linii brzegowej, zamieszkuje ją 3,2 mln ludzi. 

Wieczorem 29 sierpnia przychodzą dwie wiadomości. Dobra dla mieszkańców zatoki Tampy jest taka, że „Idalia” lekko skręciła na zachód i uderzy frontalnie 200 km na północ. Nie oznacza to jednak ułaskawienia dla rejonu Tampy. Znajduje się on po tzw. brudnej, wschodniej stronie huraganu. Jego koło zamachowe pcha na ląd wyższy wał wodny, wicher jest silniejszy, deszcz bardziej intensywny. Miotła huraganu przemieszcza się w kierunku północnym, wzdłuż zachodniego wybrzeża Florydy, „zamiatając” ląd na głębokość kilkudziesięciu kilometrów. Wiadomość zła jest taka, że we wtorek „Idalia” jest już huraganem kategorii IV. To oznacza wiatr o sile do 250 km/godz. i wał wodny o wysokości do 5 metrów. Floryda jest płaska, większość obszarów przylegających do Zatoki Meksykańskiej, a ze wschodniej strony do Atlantyku, znajduje się na wysokości poniżej lub niewiele ponad 5 m n.p.m. 

Przy okazji każdego huraganu odbywa się taki sam spektakl. Władze zawiadamiają, że mieszkańcy terenów położonych do kilku kilometrów od wybrzeża podlegają obowiązkowej ewakuacji. W zatoce Tampie dotyczy to mieszkańców i turystów rezydujących na ciągu podłużnych wysp, między stałym lądem a Zatoką Meksykańską. Są tam plaże, luksusowe hotele, restauracje, domy milionerów. Ludzie stamtąd ewakuują się bez oporów. Inaczej jest z mieszkańcami uboższych, bardziej narażonych regionów, szczególnie właścicielami mobile home. Odmawiają ewakuacji, obawiając się, że ich domy mogą zostać obrabowane przez złodziei plądrujących puste obiekty. Ci rezydenci często nie mają ubezpieczenia domu, które kosztuje na Florydzie co najmniej kilka tysięcy dolarów. Opierają się więc poleceniom i perswazjom, a policja nie usuwa ich siłą. Lecz władze – gubernator, komendanci policji i koordynator akcji ratunkowej – w ostatnich kilkunastu godzinach przed uderzeniem żywiołu wielokrotnie ostrzegają: będziecie zdani na samych siebie. Nie próbujcie dzwonić pod numer alarmowy 911, policja ani pogotowie nie przyjadą was ratować przed końcem huraganu. 

Środa

O świcie 30 sierpnia „Idalia” wdarła się na ląd w miejscowości Keaton Beach, w rejonie Florydy zwanym Big Bend, gdzie półwysep stanu łączy się z południowym wybrzeżem USA. Była najsilniejszym huraganem w tym rejonie od 127 lat, spowodowała „katastrofalne” zalania. Pół miliona ludzi zostało bez prądu. Na szczęście to tereny słabo zaludnione, nie ma tam większych miast. Lecz mieszkańcy są ubożsi niż np. w Tampie czy St. Petersburgu, mieszkają w nieubezpieczonych, parterowych domach z prefabrykatów. W środę wykluło się kilka tornad. To typowe po przejściu huraganu. W czwartek środkową Florydę wciąż podtapiały rzęsiste ulewy. „Idalia” buszowała już w Georgii oraz Karolinie Południowej i Północnej, które ogłosiły alarm. Ubiegłoroczny huragan „Ian” zabił 150 ludzi ok. 200 km na południe od Tampy. Więcej niż wszystkie huragany w ciągu 90 lat. Spowodował szkody w wysokości 113 miliardów dolarów. 

„Ian” i „Idalia”‚ to preludium tego, czego należy oczekiwać w przyszłości – ostrzegają meteorolodzy. Przybrzeżne wody zatoki i Atlantyku na skutek ocieplenia klimatu nigdy dotąd nie były tak gorące: 27 – 33°C. To napędza siłę huraganów, powoduje, że tak szybko nabierają zabójczej mocy. 

2023-09-05

Cezary Stolarczyk


Wiadomości
Nie słychać w Moskwie kurantów [REPORTAŻ ANGORY]
Wojciech Barczak
Albo my ich, albo oni nas. Rozmowa z prof. RYSZARDEM PIOTROWSKIM
Krzysztof Różycki
Ta uczelnia współpracowała z Collegium Humanum. Obiecuje „Doktorat w 100 dni”.
Beata Dżon-Ozimek
Społeczeństwo
Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. Śmierć z narkotykami w tle
Michał Fajbusiewicz
Dziennikarstwo a sztuczna inteligencja. Czy mamy się czego obawiać?
Marek Palczewski
Tata bez zobowiązań. Na niektórych alimenciarzy nie ma sposobu
E.W. na podst.: Małgorzata Święchowicz, „Zadłużeni u dzieci”, „Newsweek” nr 35
Igrzyska paralimpijskie. Zachwycające otwarcie i wielkie nadzieje
MS, FLORENCE VIERRON LÉNA LUTAUD ARIANE BAVELIER © Figaro Syndication 2024
Świat/Peryskop
Nieustępliwa irańska opozycja działa od ponad dekady w okolicach Tirany
PKU, MATTHIAS RÜB © FAZ 2024
Gwinea Równikowa. Syn prezydenta prowadzi skandalicznie luksusowe życie
MS, TANGUY BERTHEMET © Figaro Syndication 2024
5 najbardziej zagrożonych miejsc z listy światowego dziedzictwa UNESCO
AS na podst.: dailymail.co.uk, geographical.co.uk
Hymny narodów świata: Baleary
Henryk Martenka
To musisz zobaczyć na Sycylii. Przyroda, zabytki i kuchnia
Wojciech Nawrocki
Lifestyle/Zdrowie
Wcale nie „z niczego”. Miłość a ludzki mózg
Na podst. tekstu Dominiki Tworek
81. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Gwiazdy i słoń na plakacie
ANS
„Harry Potter”, czyli Książka, która zmieniła oblicze literatury
(MS) ALICE DEVELEY MADELEINE METEYER
Angorka