Jak się okazało, były to zwłoki Krystyny P., mieszkanki Legnicy. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok ustalono, że kobieta miała wieloodłamowe złamanie miednicy oraz złamany mostek i kilka żeber. Wszystko jednak wskazywało na to, że obrażenia zadano już po jej śmierci, a bezpośrednią przyczyną zgonu było najprawdopodobniej gwałtowne uduszenie.
Zwłoki wynoszone na raty
Śledczy dość szybko ustalili, że jakiś czas temu do mieszkania Krystyny P. wprowadził się jej dawny bliski znajomy Łukasz C., a później także poznana przez niego Małgorzata N., która została jego partnerką. 65-latka utrzymywała wszystkich ze swojej emerytury. Wystarczało także na alkohol, który pili w trójkę często i dużo. Wielokrotnie dochodziło też do domowych awantur. Łukasz C. miał do starszej pani pretensje, że nie dba o higienę. Ponoć nawet jej zgolił głowę, bo podejrzewał, że miała wszy.
Do tragedii miało dojść między 24 a 28 kwietnia minionego roku. To właśnie wtedy miała umrzeć Krystyna P. Początkowo jej zwłoki leżały w wannie przykryte kocami, a później – jak ustalono w śledztwie – obcięto jej brzeszczotem głowę i ręce, spakowano te części ciała do reklamówki i wyrzucono w lesie. Mieli to zrobić Łukasz C. oraz Małgorzata N. Reszty ciała pozbyto się dopiero kilka dni później.
Mężczyzna na pierwszym przesłuchaniu stanowczo zaprzeczył, że miał coś wspólnego z tą zbrodnią. Jak twierdził, już dużo wcześniej wyprowadził się z tego mieszkania i od tego czasu w ogóle nie miał kontaktu z Krystyną P. Początkowo taką wersję podtrzymywała też jego partnerka, a później dodała, że gdy wróciła po paru dniach do mieszkania, dowiedziała się, że „Krysia leży nieżywa w łazience, bo miała zawał”.
Subskrybuj