W mediach zrobiło się głośno, gdy ujawniono, że rząd PiS korzystał z oprogramowania Pegasus do inwigilacji opozycji politycznej, dziennikarzy, a nawet własnych posłów. Pegasus, opracowany przez izraelską firmę NSO, umożliwia zdalny dostęp do urządzeń mobilnych i wykorzystanie luk w systemach telefonów. Dochodzenia prowadzone w Polsce i za granicą mogą prowadzić do naruszenia praw człowieka.
W związku z tym, powołano komisję śledczą ds. Pegasusa, która ma badać legalność, prawidłowość i celowość działań operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych z wykorzystaniem tego oprogramowania, m.in. przez rząd, służby specjalne i policję, w okresie od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023 r. Komisja ustala także, kto ponosi odpowiedzialność za zakup Pegasusa oraz innych podobnych narzędzi wykorzystywanych przez polskie władze.
Niezadowalające efekty?
Jak podaje Rzeczpospolita, komisja może zakończyć swoje prace w połowie roku. Według gazety, głównymi trudnościami są brak współpracy ze strony służb specjalnych oraz ograniczenia wynikające z przepisów ustawy o komisji śledczej. Dziennik informuje także, że prace komisji śledczej kosztują ponad 200 tys. zł miesięcznie, a ich wyniki są rozczarowujące.
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka powiadomiła, że sejmowa komisja ds. Pegasusa planuje przesłuchać jeszcze kilka osób. 24 stycznia będzie to Marian Banaś, prezes NIK, w drugiej połowie lutego Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak, szefowa CBA, a w marcu Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli szefowie CBA.
Przesłuchanie Ziobry