– Politycy reprezentujący koalicjantów Platformy Obywatelskiej pokrzyczeli na Tuska, niektórzy nawet mu naubliżali, a potem wszyscy, karnie, bez wyjątku, zagłosowali za wotum zaufania wobec rządu.
– Taka jest polityka. Dlatego uważam, że obecna koalicja przetrwa. Tusk nie zdecyduje się na przedterminowe wybory, pamiętając błąd, jaki w 2007 r. popełnił Jarosław Kaczyński. Jednak – jak uczy nas historia – koalicja może się rozpaść gdzieś między końcem 2026 i początkiem 2027 r. Będą zbliżały się wybory i koalicjanci być może zechcą odciąć się od niepowodzeń rządu. Wszystko będzie zależało od sondaży. Z tym że Polska 2050, Nowa Lewica i PSL w następnych wyborach mogłyby nie przekroczyć progu wyborczego. Dwa pierwsze ugrupowania nie mogą też liczyć na koalicję z nikim poza Platformą. W najlepszej sytuacji jest PSL, który ma silne struktury, ale zepsute relacje z PiS, więc – przynajmniej na razie – raczej nie zdecyduje się ma obrotową zmianę sojuszy.
– W PiS ścierają się dwie frakcje. Pierwsza chciałaby zakopać topór wojenny z ludowcami i próbować przeciągnąć ich na swoją stronę. Druga uważa, że z PSL nie należy się układać, gdyż to ugrupowanie do 2027 r. umrze w sposób naturalny i wówczas PiS przejmie resztę ich elektoratu, a może i niektórych działaczy.
Subskrybuj