R E K L A M A
R E K L A M A

Bruksela chce sięgnąć po miliardy z akcyzy. Ogromny cios dla polskiego budżetu

Komisja Europejska chce przekierować miliardy euro z krajowych budżetów – w tym z Polski – bezpośrednio do wspólnej kasy Unii. Chodzi o wpływy z planowanej podwyżki akcyzy na papierosy i inne wyroby tytoniowe. Projekt rewizji tzw. dyrektywy tytoniowej (TED) budzi sprzeciw wielu krajów. Szwedzi już mówią: nie.

Siedziba Komisji Europejskiej fot. Wikimedia

Komisja przygotowuje projekt rewizji przepisów, który zakłada nie tylko znaczne podniesienie minimalnych stawek akcyzy, ale też nowe zasady podziału wpływów. Jak wynika z przecieków opublikowanych przez niemiecki BILD i portal EURACTIVE, minimalna stawka akcyzy na papierosy miałaby wzrosnąć o 139%, z 90 do 215 euro za 1000 sztuk. Jeszcze większa podwyżka – o 258% – dotyczyłaby tytoniu do skrętów: z 60 do 215 euro za kilogram. Choć nowe stawki nie są jeszcze przesądzone, kierunek zmian jest jednoznaczny: więcej pieniędzy z akcyzy ma trafiać nie do Warszawy, Berlina czy Madrytu – lecz bezpośrednio do Brukseli.

Zgodnie z obecnymi przepisami, wpływy z akcyzy na wyroby tytoniowe pozostają w budżetach narodowych. W Polsce to jedno z najważniejszych źródeł dochodu państwa – w 2023 roku z tytułu samej tylko akcyzy tytoniowej do budżetu wpłynęło blisko 30 miliardów złotych. Każda zmiana proporcji w podziale tych środków będzie więc miała bezpośredni wpływ na krajową politykę finansową.

Na razie nie wiadomo dokładnie, jaki mechanizm Komisja Europejska zaproponuje, by przekierować część wpływów do wspólnego budżetu. 

Komisja szuka pieniędzy

Po co Brukseli te środki? Chodzi przede wszystkim o rosnące zobowiązania finansowe Unii – zarówno w zakresie polityki obronnej, jak i spłat zobowiązań związanych z funduszem odbudowy po pandemii. Rosną także wydatki na politykę klimatyczną i transformację energetyczną. Tymczasem kraje członkowskie coraz częściej blokują propozycje zwiększania składek narodowych. Komisja musi więc szukać pieniędzy gdzie indziej – i sięga po akcyzę.

Tempo prac budzi kontrowersje nawet wśród urzędników unijnych. W poniedziałek dyrektoriat ds. podatków i ceł (TAXUD), podlegający komisarzom Wopkemu Hoekstrze (Holandia) i Marošowi Šefčovičowi (Słowacja), rozesłał do innych agend Komisji dokument liczący ponad 100 stron. Instytucje unijne dostały zaledwie dobę na zapoznanie się z materiałem i zgłoszenie uwag. Już w środę, 16 lipca, projekt może zostać oficjalnie przedstawiony. Samo tempo – jak twierdzą źródła Euractive – ma na celu ograniczenie możliwości reakcji państw członkowskich i przyspieszenie negocjacji.

W Brukseli nie kryje się, że za inicjatywą stoją Niemcy, które od miesięcy forsują zwiększenie tzw. dochodów własnych UE. Holenderski komisarz ds. podatkowych Hoekstra, ma za sobą silne wsparcie Berlina i osobiście angażuje się w temat podniesienia akcyzy jako sposobu zasilenia budżetu unijnego. 

Nie wszystkie kraje podzielają ten entuzjazm. Jako pierwsza sprzeciw wyraziła Szwecja. Minister finansów Elisabeth Svantesson napisała we wtorek na platformie X (dawniej Twitter), że projekt Komisji jest „całkowicie nieakceptowalny”. Sprzeciw Sztokholmu dotyczy zarówno zasady odbierania wpływów z akcyzy państwom, jak i planowanej podwyżki podatków na saszetki nikotynowe. To właśnie te produkty – snus i woreczki nikotynowe – odegrały kluczową rolę w ograniczeniu palenia w Szwecji. Dziś jest to jedyny kraj w Europie, gdzie mniej niż 5% dorosłych regularnie pali papierosy.

W Polsce na razie nie widać zdecydowanej reakcji. Ani Ministerstwo Finansów, ani Kancelaria Premiera nie skomentowały jeszcze propozycji Komisji. Tymczasem konsekwencje mogą być poważne. Jeśli Bruksela uzyska zgodę na przekierowanie części wpływów z akcyzy, Polska – obok Niemiec, Francji i Włoch – znajdzie się w gronie największych płatników. Straty mogą wynieść nawet kilka miliardów złotych rocznie. 

W tle rozgrywa się też cicha walka o kontrolę nad polityką fiskalną w Unii. Dotąd podatki – w tym akcyzy – należały do kompetencji wyłącznych państw członkowskich. Każda zmiana w tym zakresie wymaga jednomyślności. Choć formalnie Bruksela tego nie podważa, to próba przesunięcia wpływów do budżetu UE może być postrzegana jako pierwszy krok w kierunku wspólnej polityki podatkowej.

Polskie władze będą musiały się opowiedzieć: albo stanąć po stronie krajów, które bronią suwerenności fiskalnej, albo zaakceptować nowy podział dochodów w imię „solidarności europejskiej”. Dla rządu Donalda Tuska będzie to kolejny trudny orzech do zgryzienia. Gdyby wybory odbyły się dziś ten straciłby władzę. Rekordowy deficyt budżetowy i rosnące wydatki na zbrojenia sprawiają, że rząd zaczyna oglądać każdą złotówkę. Tym bardziej wątpliwym jest, że zrezygnuje z wpływów jakie daje dziś podatek akcyzowy. 

 

2025-07-10

Jan Rojewski