Ludziom zadłużonym przypisuje się winę, bo są „winni” pieniądze. A przecież w przestrzeni medialnej trudno się opędzić od natrętnych nagabywań do tego, żeby się właśnie zadłużać. Wielokrotnie kiedy zanosiłem czynsz do banku, oferowano mi kredyty. Pytałem wtedy: „Skoro dziś potrzebuję pożyczki, to czym spłacę ratę za miesiąc?”.
To żaden interes brać mało, a oddawać o wiele więcej. Dlatego lepiej być wierzycielem i żyć z procentów niż dłużnikiem i na te procenty harować. Duża część społeczeństwa zadłuża się, bo nie ma wyjścia. Bo inaczej nie dotrwaliby do pierwszego, bo trzeba płacić rachunki i jeść, a dochody są zbyt skromne. Tak się właśnie wpada w pętlę zadłużenia. Najpierw w bankach, potem już u lichwiarzy. Kula śniegowa długu rośnie w takim tempie, że nawet podjęcie dodatkowej pracy pozwala jedynie wolniej się zadłużać. Kiedy stajemy się niewypłacalni, kiedy zalegamy z ratami, rachunkami, czynszem, narażamy się na hejt. Tak jakby kłopoty finansowe były wystarczającą podstawą do oceny człowieka. Najwartościowsi, najlepsi ludzie stają się w oczach opinii publicznej nierobami, menelami, patologią, bo nie są w stanie spłacać swych zobowiązań. A żerujący na ludzkim nieszczęściu lichwiarze, paskarze, pijawki chodzą w glorii ludzi sukcesu.
Wyjdźcie na ulicę i spróbujcie zliczyć uśmiechy. To ciągłe trąbienie, pouczanie i warczenie na siebie nie jest objawem szczęścia, tylko traumy, w której żyje większość z nas. Nie przypadkiem depresja stała się w Polsce chorobą społeczną.
— Piotr Ikonowicz (@PiotrIkonowicz1) January 6, 2024
Poznałem kobietę, którą windykatorzy tak długo zawstydzali i poniżali, aż sprzedała swoje mieszkanie, żeby spłacić długi, i wylądowała na ulicy. Taki sam los czeka osoby, które skorzystają z ustawy o upadłości konsumenckiej, bo ustawodawca uznał, że mieszkanie jest takim samym „zasobem” jak każdy inny i przewiduje zlicytowanie mieszkania czy domu dłużnika. A że większość z nas jest właścicielami swego lokum, to skorzystanie z ustawy, która pozwala wyrwać się z pętli zadłużenia, oznacza w konsekwencji bezdomność. Jesteśmy zaraz po Grekach najbardziej zadłużonym społeczeństwem w UE. Większość nas z mniejszym lub większym trudem płaci długi. I patrzymy niechętnie na osoby, które w naszej opinii się od tego migają. Bo rzadko przychodzi nam do głowy, że większość tych ludzi stała się naprawdę niewypłacalna. Mechanizm długu, karnych odsetek zwiększa nierówności społeczne. A system, w którym żyjemy, opiera się właśnie na długu.
To kredyty komercyjne sprawiają, że w obiegu są pieniądze. I mimo że duża część z nas tonie w długach, a może właśnie dlatego, sektor bankowy notuje kolejny rok z rekordowo wysokimi zyskami. To my, dłużnicy, jesteśmy autorami tego sukcesu.