Działaczka Konfederacji oklaskuje Rosję za walkę z LGBT

Wczorajsza relacja kandydatki Konfederacji w ostatnich wyborach Samueli Torkowskiej w social mediach szokuje. "Ponowne brawa dla Rosji" - napisała w reakcji na wyrok rosyjskiego Sądu Najwyższego, który uznał działaczy LGBT za ekstremistów, a ten ruch zdelegalizował na terenie Rosji.

Fot. Wikimedia

Putin wskazuje rodakom wroga

Władimir Putin wydał polecenie, by zwalczać z całą stanowczością mniejszości seksualne w Rosji. Tamtejszy Sąd Najwyższy uznał ruchy na rzecz LGBT za ekstremistyczne. W marcu w Rosji odbędą się wybory prezydenckie. Społeczeństwo musi wiedzieć, kto jest jego rzekomym, wyimaginowanym wrogiem. Sęk w tym, że tę propagandę podchwytują również Konfederaci.

„Gejropa” i „Pindosy” – narracja Kremla

– Prezydent Putin w odniesieniu do Europy używa czasem popularnego w Rosji określenia „Gejropa”. Tego tłumaczyć nie trzeba. Aluzję pojmujemy. Amerykanów nazywa się natomiast w Moskwie najczęściej pogardliwym słówkiem „Pindosy”; Stany Zjednoczone – to „Pindostan”. To słowo, znane już wśród rosyjskich „wyzwolicieli” Afryki Zachodniej (Angoli) w latach późnego Breżniewa, było określeniem stosowanym wobec rdzennych mieszkańców Czarnego Lądu – coś jak, excusez le mot, „asfalt”. Kiedy wojska rosyjskie spotkały się z amerykańskimi w Kosowie w czasie interwencji NATO w końcu lat 1990., słówko „Pindos” przylgnęło w slangu żołnierzy Rosji do Amerykanów – pisał konserwatywny prof. Andrzej Nowak w serwisie fronda.pl.

Taki ogląd rzeczywistości, jaki prezentuje się Rosjanom, potwierdził swego czasu w „Gazecie Wyborczej” były korespondent tego dziennika w Moskwie Wacław Radziwinowicz: „Obraz świata podsuwany Rosjanom jest prosty. Tu, na szóstej części lądów globu, siedzimy my, krzepcy moralnie. Na zachód od nas gnije gejropa, potem jest ocean, a za nim też w grzechu żyją pindosy. Dzielnie walczymy z tą zgnilizną„.

Kto walczy z Rosją zdaniem Korwina?

A zatem Kreml chce pokazać, że Rosja jest czysta moralnie, ma swoje piękne wartości, natomiast Zachód słynie z degeneracji i moralnej zgnilizny. Są ludzie, którzy się na to nabierają. Oczywiście dominują wśród nich Konfederaci, to już były lider tej partii:

Czy NAPRAWDĘ nie widzicie, że państwa NAJZACIEKLEJ atakujące Rosję to państwa z najwyżej rozwiniętą ideologią LGBTQZ, z największą histerią CoViDową i w czołówce NWO, czyli Nowego Porządku Świata – a Rosja występuje w obronie Starych, Sprawdzonych Wartości; tak – również wojen!!” – napisał swego czasu w serwisie X, na dawnym Twitterze, Janusz Korwin-Mikke. 

Obłęd prawicowej publicystyki

Nie tylko fanatyczni politycy o orientacji konserwatywnej utożsamiają się wręcz z putinowską Rosją z uwagi na jej homofobiczne zapędy, także niektórzy publicyści tworzą rozmaite androny wpisujące się w narrację Kremla. Filip Memches w 2019 roku w Tygodniku TVP nie krył sympatii dla Donalda Trumpa i… Władimira Putina:

Co w takim razie ich łączy? Obecnie urzędujący prezydenci Rosji i USA uosabiają żywioł konserwatywny. Powołują się na tradycyjne normy moralne i obyczajowe. I dlatego bronią modelu małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. W rezultacie są na celowniku między innymi ruchów LGBT, które oskarżają ich o homofobię„.

Jeszcze bardziej szokujący był tekst Grzegorza Górnego, reportera, eseisty, publicysty, reżysera, producenta filmowego i telewizyjnego. Założyciela i redaktora naczelnego kwartalnika „Fronda”; (w latach 1994-2005 i 2007-2012), który w listopadzie 2021 roku napisał na portalu wpolityce.pl artykuł pt: „Oferta Putina dla zachodniej prawicy: „rozsądny konserwatyzm” zamiast ideologii neomarksistowskiej„.

Tyrada Putina

Górny cytował obszerną wypowiedź Putina, przytaczamy więc ją (tłumaczenie publicysty wpolityce.pl):

„Ze zdumieniem spoglądamy na procesy zachodzące w krajach, które zwykły uważać się za okręty flagowe postępu. Oczywiście, wstrząsy społeczno-kulturowe, które mają miejsce w Stanach i Europie Zachodniej, nie są naszą sprawą, my się tam nie pchamy. Są tacy w krajach zachodnich, którzy są przekonani, że agresywne wymazywanie całych kart własnej historii, «odwrotna dyskryminacja« większości w interesie mniejszości czy żądanie odrzucenia utartego rozumienia tak podstawowych rzeczy, jak mama, tata, rodzina czy nawet różnice płci – to są, ich zdaniem, kamienie milowe w ruchu na rzecz odnowy społecznej.

Chcę to jeszcze raz podkreślić: to jest ich prawo, my się do tego nie wtrącamy. Prosimy tylko, żeby nie wpychać się z tym do naszego domu. My mamy inny punkt widzenia, w każdym razie – wyrażając się bardziej precyzyjnie – przytłaczająca większość społeczeństwa rosyjskiego ma inny punkt widzenia: uważamy, że powinniśmy opierać na swoich wartościach duchowych, na historycznej tradycji, na kulturze naszego wieloetnicznego narodu.

Zwolennicy tak zwanego postępu społecznego wierzą, że przynoszą ludzkości jakąś nową świadomość, bardziej poprawną niż wcześniejsza. I daj im Boże, flagę w ręce i – jak to mówimy u nas –naprzód. Tylko wiecie, co chciałbym teraz powiedzieć: recepty, które oni oferują, nie są wcale nowe; wszystko to – choć komuś może wydawać się nieoczekiwane – myśmy już przechodzili w Rosji, my to już mieliśmy. Po rewolucji 1917 roku bolszewicy, opierając się na dogmatach Marksa i Engelsa, także ogłosili, że zmienią cały dotychczasowy układ – nie tylko polityczny i gospodarczy, lecz także samą ideę tego, czym jest ludzka moralność oraz podstawy funkcjonowania zdrowego społeczeństwa. Niszczenie odwiecznych wartości, wiary i relacji międzyludzkich aż do całkowitego odrzucenia rodziny (tak było), zmuszanie i zachęcanie do donosów na bliskich – to wszystko uznawane było za krok postępu i, tak nawiasem mówiąc, cieszyło się wtedy dość szerokim poparciem na świecie i było modne – tak samo jak dzisiaj. Nawiasem mówiąc, bolszewicy również wykazywali absolutną nietolerancję wobec jakichkolwiek innych opinii.

Moim zdaniem, powinno nam to przypominać coś, co teraz widzimy. Patrząc na to, co dzieje się w wielu krajach zachodnich, ze zdumieniem rozpoznajemy rodzime praktyki, które na szczęście sami już pozostawaliśmy za sobą, mam nadzieję, w odległej przeszłości. Walka o równość i przeciw dyskryminacji przeradza się w agresywny dogmatyzm na granicy absurdu, kiedy wielkich twórców przeszłości – takich jak Szekspir – przestaje się nauczać w szkołach i na uniwersytetach, ponieważ oni ze swymi ideami zostali uznani tam za wstecznych. Klasyków uważa się za zacofanych, ponieważ nie zrozumieli znaczenia gender lub rasy. W Hollywood krążą instrukcje, jak i o czym robić filmy, ilu powinno być w nich bohaterów, jakiego koloru lub jakiej płci. Okazuje się, że jest gorzej niż w wydziale agitacji i propagandy Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Przeciwdziałanie przejawom rasizmu jest rzeczą niezbędną i szlachetną, jednak w nowej «kulturze unieważniania« zamienia się w «dyskryminację odwrotną«, czyli staje się rasizmem na odwrót. Obsesyjny nacisk kładziony na zagadnienia rasowe jeszcze bardziej dzieli ludzi, a przecież marzeniem prawdziwych bojowników o prawa obywatelskie było właśnie zlikwidowanie różnic i odrzucenie podziału ludzi według koloru skóry. Przypomnę, że wczoraj specjalnie poprosiłem moich kolegów o znalezienie tego cytatu Martina Luthera Kinga, gdy powiedział, jak pamiętacie: «Marzę, że nadejdzie dzień, kiedy moja czwórka dzieci będzie mieszkać w kraju, w którym będą oceniani nie według koloru ich skóry, ale zgodnie z ich osobistymi cechami«. To jest prawdziwa wartość. Ale jak widzimy, wszystko dzieje się tam jednak inaczej. Nawiasem mówiąc, tutaj, w Rosji, absolutną większość naszych obywateli nie obchodzi to, jaki kolor skóry ma dana osoba; nie jest ważne, czy to jest on czy ona. Każdy z nas jest człowiekiem – i to się liczy.

W wielu krajach zachodnich dyskusja o prawach kobiet i mężczyzn przerodziła się w prawdziwą fantasmagorię. Zobaczycie, a dojdziecie tam do tego, co proponowali bolszewicy – nie tylko do uspołecznienia kur, ale i do uspołecznienia kobiet. Jeszcze jeden krok i już się tam znajdziecie.

Fanatycy nowych podejść posuwają się tak daleko, że chcą znieść same te pojęcia. Ci, którzy ryzykują twierdzenie, że istnieją mężczyźni i kobiety – a jest to przecież fakt biologiczny – podlegają niemal ostracyzmowi. «Rodzic numer jeden« i «rodzic numer dwa«, «rodzący rodzic« zamiast «matka«, zakaz używania wyrażenia «mleko matki« i zastąpienie go «mlekiem ludzkim« – po to, żeby ludzie, którzy są niepewni własnej płci, nie czuli się urażeni. Powtarzam: to nic nowego, w latach dwudziestych tzw. sowieccy Kulturträgerzy [nosiciele kultury] wynaleźli także tzw. nowomowę, licząc na to, że tym sposobem stworzą nową świadomość i zmienią układ wartości. I, jak już powiedziałem, tak narozrabiali, że do tej pory odbija nam się to czkawką.

Nie mówię już o potwornych po prostu rzeczach, kiedy dzieciom od najmłodszych lat wmawia się dziś, że chłopiec może łatwo stać się dziewczynką i na odwrót; w rzeczywistości narzuca im się wybory, które rzekomo dostępne są dla wszystkich. Narzuca się, odsuwając od tego rodziców i zmuszając dziecko do podejmowania decyzji, które mogą złamać jego życie. I nikt się nawet nie konsultuje z psychologami dziecięcymi: czy dziecko w pewnym wieku jest w stanie podjąć taką decyzję, czy nie? Nazywanie rzeczy po imieniu znajduje się już niemal na granicy zbrodni przeciwko ludzkości, a wszystko to pod sztandarem postępu.

No cóż, jak ktoś to lubi, niech tak zrobi. Jak już kiedyś powiedziałem, my, kształtując nasze podejście, będziemy kierować się ideologią zdrowego konserwatyzmu. To było kilka lat temu, kiedy namiętności na arenie międzynarodowej nie osiągnęły jeszcze obecnej intensywności, choć oczywiście, można powiedzieć, że już wtedy chmury zagęszczały się. Teraz, gdy świat przeżywa strukturalne załamanie, znaczenie rozsądnego konserwatyzmu jako podstawy kursu politycznego wielokrotnie wzrosło właśnie z powodu mnożącego się ryzyka i niebezpieczeństw oraz kruchości otaczającej nas rzeczywistości.

Konserwatywne podejście nie jest bezmyślną obroną, nie jest lękiem przed zmianami, nie jest grą na zachowanie, a tym bardziej na zamknięcie się we własnej skorupie. To przede wszystkim opieranie się na sprawdzonej przez czas tradycji, utrzymanie i wzrost populacji, realizm w ocenie samych siebie i innych, precyzyjne opracowanie systemu priorytetów, połączenie koniecznego z możliwym, rozważne formułowanie celów oraz fundamentalne odrzucenie ekstremizmu jako metody działania. I powiem wprost: w nadchodzącym okresie przebudowy świata, który może trwać dość długo i którego ostateczny projekt pozostaje nieznany, umiarkowany konserwatyzm jest najbardziej rozsądną, przynajmniej moim zdaniem, linią postępowania. Oczywiście będzie on się nieuchronnie zmieniał, ale jak dotąd medyczna zasada «nie szkodzić« wydaje się najbardziej racjonalna. Jak wiadomo: «noli nocere«.

Powtarzam: dla nas w Rosji nie są to postulaty spekulacyjne, lecz jest to lekcja wyciągnięta z naszej trudnej, czasem tragicznej historii. Ceny źle pojętej nauki społecznej czasem po prostu nie da się oszacować; niszczy ona nie tylko materialne, ale i duchowe fundamenty ludzkiej egzystencji, pozostawia po sobie ruinę moralną, na której przez długi czas nie da się w ogóle nic zbudować”.

Górny upatrywał nadziei dla Zachodu w Putinie

Grzegorz Górny w swoim głośnym, pełnym kontrowersji tekście ubolewał nad tym, że takim językiem jak Putin nie posługuje się żaden przywódca w Europie, być może z wyjątkiem węgierskiego autokraty:

Nie oszukujmy się: takim językiem nie mówi dziś publicznie żaden z przywódców państw europejskich – może poza jednym Viktorem Orbánem. Nic dziwnego, że powyższe, zdroworozsądkowe wywody trafiają do przekonania wielu konserwatystów w krajach zachodnich, którzy nie odnajdują dziś oparcia ani partiach chrześcijańsko-demokratycznych, ani w instytucjonalnym Kościele„.

Jak widać, wśród polskich prawicowców nie brakuje pożytecznych idiotów. Co ciekawe, o dziwo nie tylko w Konfederacji znajdziemy takowych…

 
2023-12-06

Bartłomiej Najtkowski